To już druga książka byłego klawiszowca The Cure, który jakiś czas temu opisał swoją przyjaźń z liderem grupy, Robertem Smithem. Teraz jednak odbił się od swoich prywatnych doświadczeń by pokazać jak rodziła się subkultura. W Wielkiej Brytanii lat 80-tych warunki do rozwoju muzycznej alternatywy były bardzo dobre. Zawsze, gdy panują niepokoje społeczne i gospodarcze niezależna sztuka zdobywa kolejne przyczółki. Tak było i tym razem. Protesty górników, niepokoje związane z IRA, wojna o Falklandy, wysoka inflacja, rosnące podatki – aż nazbyt wiele powodów do zmartwień i szukania ucieczki choćby we własnej głowie.
Nurty post-punka, zimnej fali i wreszcie gotyku w rocku są bardzo pojemne. Szczególnie ten ostatni ma w sobie zarówno awangardowe poszukiwania na granicy między teatrem a rockowym zespołem, jak i miłość do ruin, zamczysk, starych opowieści grozy (na papierze i taśmie filmowej), melancholii oraz oczywiście wampiryzmu. Od The Damned po Bauhaus, od Siouxie and the Banshees po The Cure, od The Sisters of Mercy po Joy Division. Choć wywodzili się z gniewnego punka to zdecydowanie obcy był im dziki nihilizm The Sex Pistols, nie pociągało ich także wciąganie z nudów kleju, jak śpiewali The Ramones.
- Jedną z rzeczy, którą wyzwolił post-punk – tłumaczy Tolhurst, cytowany przez „The Guardian” – było poczucie romantycznej tęsknoty, która jest nieodłącznym elementem nastoletniego życia. Pozwolił nam wyskoczył z muzycznych ruchomych piasków lat 70-tych, przejść przez most punka i oddać głos tysiącom domorosłych poetów zakochanych w melancholijnym pięknie egzystencji.
Kariera Tolhursta w The Cure skończyła się w 1989 roku, gdy został wyrzucony z grupy. Przyczyną był alkoholizm, z którym walczyć będzie przez kolejne lata. Przyjaźń z Robertem Smithem uda się odzyskać, a na scenie z grupą będzie jeszcze krótko występował w 2011 roku. Jego pierwszą publikacją było „Cured: The Tale of Two Imaginary Boys”, wydane w 2016. Druga ksiażka - „Goth: A History” – wychodzi poza relację dwóch przyjaciół i pozwala przyjrzeć się otoczeniu i klimatowi świata, w którym narodziła się subkultura. Tolhurst jest do dziś także aktywny muzycznie. Oto najnowszy kawałek, w którym nagrywał wraz z Budgie oraz Jacknife Lee.