Nickelback można kochać lub nie, ale nie można im odmówić pracowitości oraz tego, że ludzie naprawdę ich słuchają. Zarówno w rodzinnej Kanadzie jak i USA oraz Europie potrafią bez problemu wyprzedawać koncertowe hale, a nawet stadiony. Ich melodyjny hard rock, skręcający czasem w stronę metalu, szybko wbija się do głowy i znajduje sporo fanów na całym świecie.
Co nowego tym razem? Spodziewaliśmy się, że znów będzie mocny ciosany rytm, znów melodyjny refren, ale coś się zmieniło. Na gorsze? Nie. To, że wokal Kroegera zawsze brzmiał jakby żywcem wyjęty z małej knajpy z muzyką country gdzieś w USA jest aż nazbyt oczywiste. Dlatego to, że w kawałku "High time" czyli "Czas najwyższy", stylistyka kowbojskich kapeluszy aż wylewa się spomiędzy nut nie tylko nie dziwi, ale wydaje się być idealnie na miejscu.
Klip pokazuje prawdziwe koncerty dla rozradowanych tłumów i dograne do tego scenki jak małym busikiem kapela mknie sobie z występu na występ. Takie pokazanie muzyków to oczywiście opowieść o tym jak blisko są fanów i jak mieli pozostać sobą po latach. Nie łudźmy się jednak, to film, bo do stworzenia takiego widowiska jakie oglądamy później, potrzeba ciężarówek sprzętu, a grupa, która ma status międzynarodowej gwiazdy nie musi gnieść się w ciasnym samochodzie. Klimat jednak idealnie pasuje do kawałka. Posłuchajcie sami!