KISS żegnają się ze sceną (od dwudziestu trzech lat, ale teraz chyba na dobre, bo zegara nie oszukasz), w Slipknot przerzedza się skład, King Diamond też nie ma już najlepszego zdrowia i wygląda na to, że na ringu mistrzów rockowych cyrków osobliwości wciąż niepokonany pozostaje Alice Cooper. Jego świeżo wydany singiel jest bezczelną deklaracją: „chcieliście, to macie!”
Piosenka „I’m Alice” jest swego rodzaju przypomnieniem przez artystę o co w tym wszystkim chodzi. Choć może nie był pierwszym, który straszył ludzi w kulturze rock and rolla (Screamin’ Jay Hawkins, Arthur Brown), ale to właśnie on stworzył model show, na którym przez kolejne dekady będą wzorować się artyści tacy jak Rob Zombie, Marylin Manson, Lordi i wielu innych. Piosenka to za mało, liczy się także teatralność, spektakl, zaskoczenie, szok i oszołomienie publiczności.
Charakterystyczny zachrypnięty głos Coopera opowiedział nam wiele historii, a na najnowszej płycie pod tytułem „Road” będzie chciał się z nami podzielić wrażeniami z podróży przez tysiące koncertów, scen i miliony spojrzeń ludzi, którzy przez lata go oglądali. Muzycznie wciąż trzyma się korzeni rockowej szkoły z Detroit. Po eksperymentach z różnymi stylistykami jak choćby glam rock i nowa fala (albumy „DaDa” i „Flush the fashion”), hair metal (od „Constrictor” do „Hey Stoopid”), industrial oraz heavy metal („Brutal Planet” i „Dragontown”) artysta zatoczył pełne koło i wrócił do tego, od czego zaczynał: rock’n’rolla. Ostatnie 20 lat to trzymanie się konwencji, która wyniosła go na szczyt, choć trzeba przyznać, że powstawały w niej albumy lepsze („The eyes of Alice Cooper”, „Along came a spider”) i gorsze („Welcome 2 my nightmare”, „Dirty Diamonds”).
Zapowiadany na ten rok album powstanie z udziałem Boba Ezrina. To nie tylko jeden z najwierniejszych współpracowników Cooopera, ale i wybitny producent, który ma na koncie współprace z takimi artystami jak Lou Reed, Pink Floyd, Kiss, Aerosmith, Deftones czy Thirty Seconds To Mars. Słuchając „I’m Alice” nie mamy wątpliwości, że szokujący rockers zostaje przy swoim i nie zamierza kłaniać się modom i trendom, jak próbował to niegdyś robić. Czekamy z niecierpliwością!