Choć braci Gallagher wiele dzieli, to uważni obserwatorzy kolejnych działań muzyków z pewnością dostrzegają między nimi masę podobieństw. Jedno jest pewne - obaj bardzo dobrze wiedzą co robić, żeby o nich mówić i pisać. Wzajemne rzucanie wobec siebie oskarżeniami i obelgami, jednak zdaje się, że to Noel Gallagher jest tym, który przoduje, jeśli chodzi o kontrowersyjne wypowiedzi. To on określił grupę The 1975 mianem "gó*wna", krytykował ostro zaangażowanie Guns N' Roses do występu na Glastonbury, zwyzywał Adele, podważając jej umiejętności wokalne i gdzieś pomiędzy tym obwinił serial Przyjaciele za... spadek sprzedaży muzyki. Mało? No to patrzcie.
Noel Gallagher zostanie politykiem?
W wywiadzie w ramach podcastu "„Funny How?" muzyk postanowił zająć się tematem polityki. Noel, mniej lub bardziej poważnie (ciężko w jego przypadku jednoznacznie stwierdzić), powiedział, jak ukształtowałby rzeczywistość, gdyby został politykiem. Artysta powiedział, że jego partia nazywałaby się The After Party, a jej poglądy zawierałyby się w haśle "będzie gorzej, zanim stanie się lepiej". Dalej Gallagher mówi odważnie, że jest przekonany, że poradziłby sobie z Władimirem Putinem, po prostu spotykając się z nim i proponując mu... naukę gry na gitarze!
Noel patrzy w przyszłość dalej wskazując, czym zajmowałby się, gdyby przyszło mu stanąć na czele rządu Wielkiej Brytanii. Mówi, że skupiłby się na kwestii zdrowia i nakazał co dwa lata poddawać się obowiązkowym badaniom, na podstawie którym wystawiane byłyby listy zaleceń, które należałoby wypełnić pod groźbą kary za niepodjęcie się poprawy swojego stanu zdrowia. Na koniec jednak Noel zaznaczył, że zupełnie... nie interesuje się polityką i jak tylko może unika dyskusji na tematy społecznie drażliwe.
