Netflix nakręcił film o życiu Prince'a
21 kwietnia 2016 roku, w wieku 57 lat, zmarł Prince, jeden z najwybitniejszych brytyjskich artystów w historii. Muzyk został znaleziony martwy w swoim domu. Przyczyną śmierci było przypadkowe przedawkowanie fantanylu.
Co ciekawe: do dziś Prince nie doczekał się filmowej biografii czy dokumentu. Portal "Puck News" dotarł jednak do informacji, że pięć lat temu ruszyły prace nad tego typu produkcją. Tematem zainteresował się bowiem Netflix, a reżyserem został Ezra Edelman (to on jest autorem dokumentu "O.J.: Made in America", za który otrzymał Oscara).
Do dzisiaj jednak film nie ujrzał światła dziennego. Twórcy napotkali na przeszkodę natury prawnej. Część spadkobierców wyraziła wątpliwości, co do całości.
Matthew Belloni, który jest autorem reportażu na stronie "Puck News", ujawnił, że reżyser pozwolił sobie na rozbudowaną opowieść o życiu Prince'a. Wersja montażowa trwała aż dziewięć godzin. Produkcja została zablokowana, ponieważ umowa z platformą streamingową zakładała, że na ekranie pojawi się sześciogodzinny materiał.
Polecany artykuł:
Edelman nie chciał iść jednak na ustępstwa i skracać swojego dzieła. Ponadto przedmiotem sporu miała być też sama treść, która nie do końca spodobała się spadkobiercom Prince'a.
Wygląda więc na to, że wspomniany film nigdy nie ujrzy światła dziennego. Chyba, że ekipa filmowa dojdzie ostatecznie do porozumienia z przedstawicielami artysty.