Słowa krytyczne wobec obecnych nawyków muzyków i realizatorów nagrań padły podczas wywiadu z australijskim magazynem „Heavy”. W rozmowie z okazji premiery dwunastego albumu w dyskografii Behemotha, "Opvs Contra Natvram”. Dziennikarze i rozmówca zgodzili się co do tego, że brzmi on znacznie bardzie organicznie i naturalnie niż poprzedni. Tutaj właśnie lider podsumował obecne tendencje w branży.
- Każda grupa dzisiaj, dosłownie każda, z którą rozmawiam mówi o tym jakie organiczne brzmienie udało im się osiągnąć – opowiada Adam Darski – Następnie słucham tych nagrać i tam nie ma niczego naturalnego, 99% brzmi robotycznie: każda stopa, każdy werbel, każda część nagrania jest dokładnie taka sama. Organiczność jest wtedy gdy muzyka fluktuuje, gdy jest dynamika, napięcie rośnie i opada. Dlatego pracowaliśmy z Joe Barresi’m, który nagrywał także Nine Inch Nails, Queens of the Stone Age, Monster Magnet i wiele innych, na przykład Slipknot.
Słowa Nergala wpisują się w trwającą od wielu lat dyskusję na temat tego jak bardzo powinno się ingerować komputerowo w proces nagrywania muzyki. Podczas gdy na scenie pop czy hip hopowej nie ma aż tak mocnego nacisku na umiejętności odegrania własnych piosenek na żywo, w świecie rocka i heavy metalu zawsze było to niezwykle ważne, a granie z playbacku uchodzi za potwarz wobec publiczności.
Nadmierne poprawianie podczas produkcji także bywa krytykowane jako odzieranie muzyki z naturalności i charakteru. Istnieją całe nurty alternatywne, które celowo rezygnują z dobrodziejstw komputerów i oprogramowania. Decydują się na gorszą jakość, która z pewnością przegra choćby podczas słuchania na kiepskich słuchawkach w zgiełku miasta ze skompresowaną do maksimum nowoczesną produkcją. Z drugiej strony szczycą się byciem „bliżej prawdy” i właśnie tą organicznością, o której wspomina Nergal.