Muzyka na kościach, czyli Słowianin potrafi! Jak w ZSRR kopiowano płyty na zdjęcia rentgenowskie

i

Autor: Wikipedia

Muzyka na kościach, czyli Słowianin potrafi! Jak w ZSRR kopiowano płyty na zdjęcia rentgenowskie

2023-10-06 13:45

Potrzeba matką wynalazku, a w tej historii potrzeba była wyjątkowo ważna. Wiadomo, chodzi o słuchanie rocka. Choć jesteśmy bezkompromisowo przeciwni piractwu muzycznemu, chcemy pokazać Wam fascynujący fenomen, który miał miejsce w Związku Radzieckim. Gdy w latach 50-tych legalne możliwości dostarczenia tam jakiejkolwiek muzyki ze "zgniłego Zachodu" były ograniczone do praktycznie zera, trzeba było sobie radzić inaczej.

W PRLu znany był swego czasu i bardzo popularny wynalazek pocztówki dźwiękowej. Dziś jest ona raczej kolekcjonerskim fenomenem, ale w swoim czasie sprawdzał się doskonale. Można było taką pocztówkę wysłać i adresat otrzymywał jednocześnie coś ładnego i do posłuchania. Na jednej ze stron takiej pocztówki tłoczone były nagranie, których można było posłuchać na dostępnych odtwarzaczach. Oczywiście królowała tu muzyka akceptowana przez władzę, czyli utwory ludowe, orkiestry oraz bigbit.

W radzieckiej Rosji pocztówek dźwiękowych nie było, a wszystko co mogło przeniknąć z USA lub zachodniej Europy traktowano jako potencjalnie niebepieczne. Wywrotowa muzyka mogła przecież zawrócić w głowie młodzieży i odciągnąć ją od wspólnego budowania kolektywnego lepszego jutra, wypełniania wieloletnich planów i tak dalej.

Owoc zakazany smakuje jednak najlepiej i trudno się dziwić, że nie brakowało osób także w Kraju Rad osób, które chciały posłuchać nagrań The Rolling Stones lub klasyków bluesa. Jednak nawet, gdy w jakiś sposób zdobyli nagrania, ich dalsze powielanie i rozprzestrzenianie byłoby praktycznie niemożliwe z powodu utrudnionego dostępu do tłoczni i oczywiście ograniczeń w surowcach do produkcji płyt.

Odpowiedzią okazał się chałupniczy wynalazek: "muzyka na kościach" inaczej nazywana muzyką na żebrach. Otóż za pomocą przerobionych domowymi metodami urządzeń podobnych do fonografów kopiowano zapis płyty analogowej i rytu go na... zdjęciach rentgenowskich. Środek takiej "płyty" wypalano papierosem. Jakość takiego nagrania pozostawiała wiele do życzenia, a po kilku użyciach nie nadawało się ono już do ponownego odtwarzania. Jednak za nieduże pieniądze można było choć odrobinę liznąć rock and rolla, posłuchać Elvisa, The Beatles oraz zakazanych na terenie Związku artystów rosyjskich. W XXI wieku historią takich nagrań zainteresowali się dziennikarze i historycy. A jak to brzmiało? Posłuchajcie sami.

The Rolling Stones - 5 ciekawostek o albumie “Goats Head Soup” | Jak dziś rockuje?