Muzyka, która wybije Wam zęby! Najgorsze okładki świata #58

i

Autor: materiały prasowe

Muzyka, która wybije Wam zęby! Najgorsze okładki świata #58

2023-09-26 12:38

Pierwsza połowa lat 80-tych to, gdy w muzyce rockowej zaczął się wyścig metalowych zbrojeń: kto mocniej, kto szybciej, kto potężniej, kto ostrzej. Lata 1983-84 były pod tym względem szczególne, bo na scenę wdarło się rozjuszone dziecko, które miało wkrótce rzucić sobie do nóg cały świat: thrash metal. Jednym z wielu ciekawych debiutów tamtych lat była płyta Anthrax pod tytułem „Fistful of metal”.

To jedyna pełnoprawna płyta, na której usłyszycie pierwszego wokalistę grupy, Neila Turbina. To także pierwsze i ostatnie spotkanie z Danem Lilkerem na basie, który niedługo potem opuści skład i dołączy do Nuclear Assault.

„Fistful of metal” zaczyna się prawie identycznie jak „Kill’em All” Metallici, ale nie przyniósł muzykom takiego rozgłosu. Zarówno głos jak i aranżacje naprawdę szybkich kawałków mają już thrashową agresję, ale Anthrax jeszcze obiema nogami tkwi w NWOBHM, a pierwszy wokalista zdecydowanie jest bliżej Roba Halforda z Judas Priest niż zachrypniętych thrashowych krzykaczy. Słychać tu wpływy Jaguar, Angelwitch, Satan i wielu innych klasyków nowej brytyjskiej sceny. Styl Anthrax, jak uznaje się za charakterystyczny dla nich, wykuje się dopiero z czasem, gdy dołączy do nich na bas Frank Bello, a na wokalu Joey Belladonna.

Przejdźmy jednak do okładki. Muzyka tak ostra, że żelazną rękawicą wybije słuchaczom zęby – to najwyraźniej chcą nam zakomunikować muzycy. Były to takie czasy, gdy okładki musiały od 1 wejrzenia nie pozostawiać wątpliwości z czym ma się do czynienia, dlatego metalowe płyty zdobiło wiele podobnych koszmarków. Grunt, żeby było ostro i brutalnie. Colin Larkin na łamach wydanej w 1989 „Encyclopedia of Popular Music” określił ją jako „pozbawionego smaku”. W Niemczech natomiast w 1986 roku była ona oficjalnie zakazana przez władze federalne, ponieważ została uznana za niebezpieczną dla młodzieży.

Obrazek na okładce oraz logo namalował Kent Joshpe, który pozostał w zawodzie i dziś projektuje w ramach swojej firmy Anithesis Advertising. Jego logotyp zostanie za kapelą na stałe, choć kolejne okładki powierzą już innym artystom. Możemy się śmiać z tego obrazka, ale po pierwsze każdy gdzieś zaczyna, a po drugie warto pamiętać, że zarówno grafik jak i sam zespół byli wtedy młodymi wkurzonymi na cały świat dzieciakami, które chciały wszystkich zaskoczyć, sprowokować i wytrącić z równowagi superszybkim, mocnym graniem i ostrymi obrazkami. Chyba każdy fan metalu ma w swojej biografii choćby króciutki epizod z malowaniem podobnych obrazków na marginesach zeszytów lub w notatkach. Kolejne płyty grupy okazały się bardzo dobre i zapewniły im miejsce na rynku.

Nirvana - 5 ciekawostek o albumie "In Utero" | Jak dziś rockuje?