Myśląc dziś o zespole Queen naprawdę ciężko wyobrazić go sobie bez Freddiego Mercury'ego w składzie. Warto pamiętać jednak, że początkowo grupa ta działała pod zupełnie inną nazwą, Smile, a jej wokalistą był Tim Staffell. W 1970 roku muzyk odszedł jednak ze składu gdyż czuł, że jego muzyczne zainteresowania plasują się w obrębie innych gatunków. To wtedy otwartą drogę do dołączenia do zespołu otrzymał, do tej pory jego zagorzały fan, Farrokh Bulsara, posługujący się już niekiedy pseudonimem Freddie Mercury. Nie tylko został on nowym głosem Smile, ale też namówił pozostałych członków na zmianę nazwy formacji na Queen.
Freddie już na wczesnych etapach działalności grupy dał się poznać jako osoba, która na scenie czuje się jak ryba w wodzie. Okazuje się jednak, że jego dość niekonwencjonalne zachowanie, było w początkach Queen w jakimś stopniu powodem do pewnych obaw i niepewności...
Wątpliwości, co do Freddiego?
Wyraz temu dał całkiem niedawno Brian May w sekcji Q&A podcastu "Guitar Podcast". Muzyk wyznał, że na początku współpracy z Freddiem, jego zachowanie, sposób bycia nieco niepokoił pozostałych członków Queen. Gitarzysta opowiada, że wokalista miał w zwyczaju dużo chodzić po pokoju i dosłownie wrzeszczeć na cały głos, co powodowało, że nie każdy pałał do Mercury'ego sympatią. Jak wyjaśnia Brian, na tym etapie Mercury nie był tym typem frontmana, którego dziś pamięta cały świat, do tego miał on uchodzić z jednej strony za osobę szorstką, z drugiej - zabawną i interesującą. Stąd pojawiły się pewne wątpliwości, co do tego, czy decyzja o podjęciu współpracy z wokalistą była odpowiednia - z czasem jednak stało się jasne, że zdecydowanie tak.
Mercury i jego perfekcjonizm
Dalej May opowiada, że Freddie był niesamowitym perfekcjonistą, co przekładało się na fakt, że nagrywał swoje wokale po kilka razy, co znacznie wydłużało prace nad materiałem Queen. Brian zdradził, że w zespole panowała jednak atmosfera wzajemnego wsparcia, w związku z czym on, Roger Taylor i John Deacon, dopingowali Freddiego i starali się zapewniać go o jego umiejętnościach - gitarzysta zapewnia, że zasada wspierania się i zachęcania do stałego rozwoju była stałą i obowiązywała wobec każdego muzyka Queen.
Weszliśmy do studia i… jak tylko Freddie usłyszał swój wokal, powiedział: "Och, nie podoba mi się to. Zrobię to jeszcze raz". I wracał do tego i wracał, i wracał, aż zrobił to tak, jak chciał. Więc natychmiast stał się bardzo świadomy tego, jak brzmi, i niesamowicie szybko stał się wokalistą, którym chciał być. Prawdopodobnie trwało to wiecznie. Za każdym razem, gdy mieliśmy nagrać nowy album, Freddie popychał siebie dalej. Słuchał i mówił: "Nie, chcę robić to lepiej, dłużej, z większą pasją, bardziej" - cokolwiek to było… Zawsze szukał nowych warstw i chciał wydobyć z siebie więcej - mówi o Freddiem Mercurym Brian May.