Trudno artystom zabraniać poszukiwań, poszukiwania inspiracji w różnych gatunkach i poszerzania warsztatu. Właściwie to tylko dobrze o nich świadczy. Jednak serca fanów najczęściej pozostają przy tych pierwszych ikonicznych (nomen omen) nagraniach, które definiowały styl i drogę danego zespołu. Tak było z Paradise Lost, który zaczynał od silnych związków z death metalem, a następnie skręcił w stronę stylu doom z gotyckimi inspiracjami. Pływa „Icon” z 1993 roku oraz następujące po niej „Draconian Times” oraz „One second” uznawane są przez wielu za najlepsze w dyskografii kapeli. Tymczasem w 1999 roku grupa wykonała woltę i nagrała album, który pasowałby idealnie do dyskografii… Depeche Mode. Wielu odbiorców nie kryło zawodu. To właśnie płyta „Host” narobiła tyle zamieszania. Ten kontekst jest bardzo ważny, bo właśnie z niego rodzi się nowy projekt Grega Mackintosha i Nicka Holmesa.
Dziś jednak granie mrocznych nut na syntezatorach nikogo nie gorszy. Mamy za sobą dekadę nurtu synthwave, sukces Perturbatora i Carpenter Bruta, wybuch nostalgii za horrorami czasów VHS i neonowym snem lat 80-tych w USA. To, co kiedyś mogło odrzucać rockową i metalową publiczność dzisiaj na szczęście jest kolejnym elementem alternatywnego świata. Dziecko muzyków Paradise Lost to kontynuacja dawnej drogi, ale z wyraźnym wpływem tego co tu i teraz.
Nowy gracz na mrocznej scenie
Host to mroczny syntezatorowy pop, w klimacie electro i gotyckim. Idealna propozycja dla bywalców bolkowskiego Castle Party. Mamy zresztą nadzieję, że na kolejnych edycjach zagości, choć już ta w 2023 zapowiada się doskonale. Host przywitał się z fanami piosenką „Hiding from tomorrow”.
Druga udostępnioną piosenką była „Tomorrow’s Sky”, okraszona bardzo ładnym teledyskiem. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji go obejrzeć, to czas najwyższy.
Kolejny singiel Host zatytułowany „My Only Escape” jest odrobinę mocniejszy od poprzednika. Wciąż jednak jesteśmy gdzieś między Paradise Lost z czasów „Host”, a spokojniejszymi piosenkami szwedzkiego Covenant lub niektórymi kawałkami Depeche Mode z „Songs of Faith and Devotion”. Lyric video za to jest o wiele mroczniejszy od poprzednich produkcji.
Wszystko wskazuje na to, że nadchodzą dobre czasy dla wszystkich, których gotyckie serca wypełniały się mrokiem w drugiej połowie lat 90-tych. Miejmy nadzieję, że nadchodzący album pod tytułem „IX” będzie równie dobry co udostępnione single.