Iron Maiden

i

Autor: ironmaiden.com

Z historii metalu

Mija 40 lat od pierwszych koncertów Iron Maiden w Polsce. "Jak z innej bajki"

2024-08-11 15:03

W sierpniu 1984 roku, czyli 40 lat temu, po raz pierwszy w Polsce zagrała brytyjska formacja Iron Maiden. To doskonała okazja, aby powspominać historyczną trasę zespołu w naszym kraju. Trasę? Dokładnie tak, gdyż na jednym występie się nie skończyło. W ramach "World Slavery Tour" muzycy dali aż pięć koncertów w pięciu różnych miastach.

Iron Maiden po raz pierwszy w Polsce. 40 lat minęło!

Jeśli w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku do Polski przyjeżdżali znani zagraniczni wykonawcy, było to wielkie święto. Nic dziwnego, że w 1984 roku w kraju zapanowała euforia wśród fanów cięższych brzmień, kiedy okazało się, że muzycy brytyjskiej formacji Iron Maiden po raz pierwszy pojawią się nad Wisłą. Zespół wystąpił wówczas w aż pięciu polskich miastach – w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu oraz Zabrzu. Właśnie mija 40 lat od tamtych koncertów! 

Iron Maiden - 5 ciekawostek o albumie "The Number of the Beast" | Jak dziś rockuje?

Trasa World Slavery Tour, promująca piąty studyjny album zatytułowany Powerslave, rozpoczęła się 9 sierpnia 1984. I to w dodatku w Polsce, w stołecznej hali Torwar, która była wypełniona do ostatniego miejsca. Jako pierwszy mogliśmy więc zobaczyć imponującą scenografię, którą Maideni przywieźli ze sobą. Oczywiście, była ona oparta o egipskie motywy, a na scenie pojawiła się dziewięciometrowa mumia Eddiego, która ziała ogniem. 

Dekoracje zrobiono z rozmachem, ale w dobrym guście, bez nadmiaru tricków, urządzeń hydraulicznych i nadmuchiwanych rekwizytów, które zaczęły pojawiać się później – wspominał wokalista Bruce Dickinson w książce Run to the Hills Micka Walla. – Właściwie wszystko, cała scenografia na "World Slavery Tour", oprócz świateł, została zrobiona w stylu musicalowym – tylko pudła, liny i dwóch kolesiów uruchamiających dźwignie. To było takie proste, prawie jak w dziecięcym teatrzyku. Można ją było ustawić zarówno w małej kameralnej sali, jak i na stadionie – wszędzie wyglądała świetnie

Muzycy w Polsce byli witani przez fanów z prawdziwą pompą. Dickinson napisał o tym więcej w swojej autobiografii, która na naszym rynku ukazała się pod tytułem Do czego służy ten przycisk? w 2017 roku. – Przyjęcie, z jakim się spotkaliśmy, przypominało powitanie Beatlesów w Wielkiej Brytanii po ich występie na Shea Stadium. Wysiedliśmy z samolotu i początkowo nie byliśmy świadomi, że na lotnisku czeka na nas kilkaset osób z banerami, plakatami i płytami – wspominał wokalista. 

O szaleństwie, jakie zapanowało w kraju, można na własne oczy przekonać się za sprawą filmu Behind the Iron Curtain, który dokumentuje występy grupy za Żelazną Kurtyną: w Polsce, ówczesnej Jugosławii i na Węgrzech. Całość została wydana jeszcze w 1984, wówczas na kasecie VHS. Dziś film można bez problemu znaleźć w sieci. 

"Występ był niesamowity"

Maideni byli wówczas w znakomitej formie. Wystarczy posłuchać koncertowego albumu Live After Death (1985), który został nagrany w trakcie trasy promującej Powerslave. Dla wielu osób występy w Polsce były niesamowitym przeżyciem, jedynym w swoim rodzaju. – Pod względem wizualnym występ Iron Maiden był niesamowity. Wcześniej na żywo widziałem polskie kapele, jak Lady Pank czy Turbo w Spodku, ale to była przepaść. To było, jak przesiadka z małego fiata do mercedesa – powiedział mi, na łamach portalu Eska Śląsk, Grzegorz Goik, który widział zespół 14 sierpnia 1984 w Hali Makoszowy w Zabrzu. – Koncert oglądałem z wypiekami na twarzy, w niesamowitym ścisku. Iron Maiden był dla mnie wówczas jednym z najwspanialszych, obok Judas Priest, metalowych bandów. To było niewiarygodne, że mogłem w Polsce z bliska oglądać tych facetów na scenie

Muzycy grali po 14 utworów i skupili się przede wszystkim na materiale z trzech ostatnich albumów: Powerslave, Piece of Mind oraz The Number of the Beast. Po macoszemu potraktowali natomiast kompozycje nagrane jeszcze z poprzednim wokalistą, Paulem Di'Anno (w setliście pojawiły się tylko dwa utwory z debiutanckiego krążka).  

Spontaniczny koncert na... weselu

Formacja Iron Maiden zagrała, przy okazji pierwszej wizyty w naszym kraju, aż pięć koncertów, o czym już wspomniałem. Choć szósty, spontaniczny i mniej oficjalny, też się wówczas zdarzył. Miał on miejsce w... restauracji Adria

11 sierpnia zespół zaprezentował się w Hali Arena w Poznaniu. Po koncercie muzycy chcieli się trochę odprężyć i wyjść na miasto. Wybór był ograniczony, więc udali się w kierunku wspomnianego lokalu. Nie chciano ich jednak wpuścić do środka. Dlaczego? W Adrii odbywało się bowiem wesele. W końcu udało im się wejść. – Nagle przed północą kuzyn żony krzyczy: "Iron Maiden gra!". I ciągnie nas na antresole. Patrzę i myślę: prawdziwi czy przebierańcy? Byli jak z innej bajki – kolorowo ubrani, wyluzowani, sympatyczni – opowiadał Piotr Żmudziński, pan młody, w rozmowie z Gazetą Wyborczą.  

Zespół – na sprzęcie pożyczonym od weselnej kapeli – wykonał Smoke on the Water Deep Purple oraz Tush ZZ Top. Dowód na to dość surrealistyczne zdarzenie przypominamy poniżej:

Wizyta muzyków w Oświęcimiu. "Nie mogłem powstrzymać płaczu"

Muzycy, oprócz koncertowania, także zwiedzali. Pojechali m.in. do Oświęcimia, aby zobaczyć z bliska obóz koncentracyjny. – Po tej wizycie nie mogłem powstrzymać płaczu. Byłem wściekły i nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Coś podobnego poczułem dopiero dziesięć lat później, gdy wyjechałem do Sarajewa w trakcie oblężenia – wspominał w autobiografii wokalista Iron Maiden. W innym miejscu książki Bruce Dickinson napisał z kolei: – Podróż przez Polskę była niczym przeżycie od nowa ostatnich 40 lat, od okropności w Auschwitz przez ponurą rzeczywistość komunizmu po kiełkującą nadzieję na lepszą przyszłość

Na kolejne koncerty Żelaznej Dziewicy w kraju nie trzeba było długo czekać. Grupa zawitała do nas szybko, bo już w 1986 roku (przy okazji promocji kolejnej płyty, Somewhere in Time), i poszła na całego. Ogłoszono aż sześć występów! Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie pierwsza trasa Iron Maiden po Polsce przeszła do historii. – Chociaż od koncertu minęło 40 lat, to wciąż pamiętam basistę Steve’a Harrisa i Dave’a Murraya wycinającego niesamowite solówki na gitarze. Dla mnie, jako 14-latka, to było absolutnie wyjątkowe przeżycie. Było później wiele dobrych kapel i fajnych koncertów, ale żaden nie został w pamięci, jak Ironi w Zabrzu – podsumował Grzegorz Goik.

Oto najlepsze albumy w dorobku Iron Maiden [TOP5]:

Listen on Spreaker.