Zespół Mötley Crüe wzbudza kontrowersje tak naprawdę od zawsze. Na początku kariery media rozpisywały się o wyglądzie Vince'a Neila, Nikki Sixxa, Tommy'ego Lee i Micka Marsa i ich hulaszczym trybie życia. Obecnie przedmiotem dyskusji są umiejętności muzyków i fakt, czy Ci aby na pewno grają dla swoich fanów podczas obecnej trasy koncertowej na żywo. Równie głośno jest na temat konfliktu między Marsem a pozostałymi członkami formacji. Gitarzysta, który, zgodnie z oświadczeniem z ubiegłego roku, pożegnał się z koncertowaniem ze względów zdrowotnych, wprost oskarżył "kolegów" o chęć pozbycia się go z grupy i odcięcia od zarobków. Sprawa jest w toku, tymczasem Panowie z Mötley Crüe, wraz z, wygląda na to, nowym gitarzystą, Johnem 5, zamknęli się w studiu nagraniowym z samym Bobem Rockiem, i wyraźnie dają do zrozumienia, że pracują nad nowym albumem.
Mick Mars jest manipulowany?
O ile Vince, ani Tommy Lee, nie wypowiedzieli się jeszcze na temat całej sprawy, w język nie gryzie się Nikki Sixx. Basista stwierdził teraz w wywiadzie dla stacji radiowej Planet Radio, że Mars został zmanipulowany przez swoich przedstawicieli (których wcześniej zresztą oskarżył publicznie o znęcanie się nad osobą starszą) i jest teraz dość zdezorientowany w całej tej sytuacji. Sixx zapewnia jednak, że zarówno on, jak i pozostali członkowie zespołu, życzą Mickowi wszystkiego, co najlepsze i zawsze będą go wspierać. Słowa basisty brzmią tym ciekawiej, iż Mars twierdzi w pozwie, że Sixx od wielu lat dyskredytuje jego umiejętności i próbuje zmusić go do oficjalnego odejścia z Mötley Crüe.
Polecany artykuł:
Nikki Sixx zachwycony pracą z Johnem 5
W tej samej rozmowie Sixx nie krył zachwytu nowym gitarzystą zespołu. Basista twierdzi, że świetnie dogaduje się on z każdym członkiem formacji, do tego praktycznie nie wypuszcza z rąk gitary, dzięki czemu Mötley Crüe tworzy więcej, niż kiedykolwiek wcześniej.