Metallica wciąż jest w trakcie rozpoczętej wiosną ubiegłego roku trasy "M72 World Tour", w którą wyruszyła przy okazji promocji płyty 72 Seasons. Seria występów rozpoczęła się w USA, kolejno dotarła do Europy (wciąż pamiętamy te show na warszawskim Narodowym!), teraz ponowie wróciła za ocean, a grupa zagrała w Kanadzie, obecnie znowu jest na terenie Stanów Zjednoczonych, a już niedługo dotrze także do Meksyku. Ostatni, przynajmniej na chwilę obecną, występ na "M72 World Tour" Metallica zagra 13 grudnia w Los Angeles i będzie to występ w ramach corocznej gali fundacji All Within My Hands.
Trasa przebiegała bez żadnych większych problemów, a media pisały o niej raczej z perspektywy setlisty czy duetów Roba Trujillo i Kirka Hammetta - aż do teraz. Metallica udostępniła w swoich mediach społecznościowych zdjęcie fana o imieniu Lorne, a posługującego się pseudonimem "Viking". Z opisu wynika, że mężczyzna zmarł w trakcie koncertu formacji w piątek 23 sierpnia w Kanadzie w wyniku problemów zdrowotnych. Muzycy grupy złożyli kondolencje rodzinie zmarłego.
Tragiczne wypadki na koncertach
W historii muzyki wiele jest przykładów koncertów, które kończyły się tragicznie. Z pewnością najbardziej znanym jest tragedia, do jakiej doszło w trakcie występu Pearl Jam na festiwalu Roskilde w Danii 30 lipca 2000 roku. W trakcie setu formacji zginęło dziewięć osób, które zostały zadeptane i zaduszone przez nabierający tłum, który próbował przedostać się pod samą scenę. Choć muzycy apelowali do publiczności o spokój, to było już za późno. W następstwie tych zdarzeń, grupa przerwała występ, odwołała pozostałe koncerty w ramach trasy koncertowej, rozważała także zakończenie działalności. Przypominamy także głośny występ samej Metalliki w Montrealu w 1992 roku, w trakcie którego James Hetfield dosłownie stanął w ogniu i doznał poważnych poparzeń. Historię tego wydarzenia przeczytasz poniżej: