Korn

i

Autor: mat. prasowe

Koncerty w Polsce

Metalowa energia rozsadziła Spodek. Korn zagrał w Katowicach [RELACJA]

2024-07-31 9:33

Jeśli chcecie się wyszaleć, to idźcie na koncert Korna. Świetna zabawa gwarantowana: od pierwszej do ostatniej minuty. Metalowa energia, bez dwóch zdań, rozsadziła Spodek. A muzycy potwierdzili, że ciężkie brzmienia dobrze konserwują.

Korn dołożył do pieca. Relacja z katowickiego koncertu zespołu

Był taki okres, że jeśli muzycy Korna przyjeżdżali do Polski, to wybór padał na katowicki Spodek. Po raz pierwszy zespół zagrał w tym miejscu w czerwcu 2000 roku. Później wracał tu jeszcze trzykrotnie (2005, 2007, 2010). Na kolejny koncert w stolicy województwa śląskiego trzeba było jednak poczekać długie czternaście lat. Katowice znów po ponad dekadzie mogły przywitać Jonathana Davisa i spółkę z otwartymi ramionami. 

W tym roku amerykańska formacja świętuje 30-lecie wydania kultowego debiutanckiego albumu. We wrześniu Korn zagra wyjątkowy, stadionowy koncert w Los Angeles, ale już w trakcie europejskiej trasy najwięcej utworów muzycy prezentowali właśnie z krążka z 1994 roku. O ile obecność w setliście "Blind" czy "Shoots and Ladders" (na początek bisów) nikogo z fanów nie zdziwiła, to fajnie, że sięgnęli oni także po stosunkowo rzadziej grany "Divine"

JARO - Metallica

Zespół postawił na sprawdzony repertuar, który został oparty o kompozycje z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i pierwszych czterech studyjnych albumów. Swoiste więc "greatest hits", które nie pozwalało na chwilę oddechu. Przyznam się szczerze, że dawno nie widziałem tak energetycznego koncertu. Ciężko, żeby było inaczej skoro w środku setu obok siebie pojawiły się takie utwory, jak "Got the Life", "Falling Away From Me" czy "Coming Undone" z wplecionym fragmentem "We Will Rock You" Queen, który zachęcał do wspólnego klaskania. 

Z nowszych rzeczy usłyszeliśmy na otwarcie "Rotting in Vain", który w tej roli okazał się bardzo dobrym wyborem, czy "Start the Healing", czyli jedynego przedstawiciela ostatniej płyty "Requiem" z 2022. Choć wiadomo, że największa ekscytacja wśród publiczności nastawała przy ikonicznych numerach w stylu "A.D.I.D.A.S." (nawiasem mówiąc, wokalista Korna przywdział na koncert błyszczący zielony dres z trzema paskami), "Y'All Want a Single" oraz, rzecz jasna, "Freak on a Leash". Największy przebój w dorobku zespołu zamknął ten bardzo intensywny, półtoragodzinny występ. Niby panowie mają już po pięćdziesiątce, ale na scenie zachowują się tak, jakby przenieśli się w czasie i znów mieli przynajmniej z dwadzieścia lat mniej na karku. Metal najwidoczniej dobrze konserwuje! 

Na sam koniec warto wspomnieć o rzeczach pozamuzycznych. Dość intrygująco prezentowała się konstrukcja, która "jeździła" góra-dół w trakcie koncertu. Służyła jako dodatkowe miejsce dla wyświetlania wizualizacji. Czasem też oddzielała muzyków od publiczności, wówczas grupa grała jakby "za kratami". Jeśli chodzi o nagłośnienie... Wydaje mi się, i nie jestem w tym zdaniu odosobniony, że dźwiękowcy trochę za mocno podkręcili gałki, przez co głos Jonathana Davisa miejscami "ginął" pośród innych instrumentów. 

Przyznam się szczerze, że to był mój pierwszy koncert Korna w życiu. Żałuję, że... tak długo zwlekałem, żeby zobaczyć tę amerykańską formację na żywo. Energia, energia i jeszcze raz energia. Nie wiem, skąd muzycy mają w sobie tyle siły, ale forma jest godna pozazdroszczenia. Wiem, że to wyświechtany frazes, który często pojawia w relacjach z koncertów odbywających się w słynnej hali w Katowicach, ale Spodek naprawdę "odleciał". 

Organizatorem koncertu było Live Nation Polska. 

P.S. W roli supportu zaprezentowała się natomiast formacja Spiritbox

Korn Setlist Spodek, Katowice, Poland 2024

Oto 5 ciekawostek o albumie "Follow the Leader" Korna: