Odpowiedzi na to pytanie udzielił w rozmowie z czasopismem Brutal Planet Magazine. Muzyk od czasu płyty „Roots”, a nawet poprzedzającej ją „Chaos AD” swojego poprzedniej thrashowego zespołu uwielbia włączać do metalowej muzyki nawiązania do plemiennych rytmów Amazonii. Płyty Soulfly takie jak „Primitive” pokazują to najlepiej. Na ich brzmienie, poza porywającymi rytmami, składają się ciężkie gitarowe riffy. Uważne oko dostrzeże, że na koncertach Max występuje z gitarą pozbawioną dwóch strun. Z pewnością ogranicza mu to możliwości grania wysokich dźwięków.
Czemu zatem sobie po prostu nie uzupełni tych strun? Gitarzysta w wywiadzie stwierdził, że to ograniczenie paradoksalnie wpływa korzystnie na jego kreatywność i pomaga tworzyć lepsze utwory. Już w czasach Sepultury widać było w zespole wyraźny podział ról: Andreas Kisser zajął się solówkami, a Max pozostał w obszarze rytmu.
- Riffy są dla mnie czymś niesamowitym – tłumaczył – wyraża się przez nie osobowość: gniew, desperacja, radość, to wszystko wyraża się poprzez riffy. Kiedy dwie struny mi odpadły, sytuacja zmusiła mnie do większej kreatywności. To jeszcze mocniej zrobiło ze mnie rytmicznego gitarzystę.
Muzyk, który w kontakcie bezpośrednim jest serdeczny i pozytywny, opowiedział także w czasie rozmowy anegdotę, która pokazuje inną stronę jego charakteru.
- Pamiętam jak ciężko mi było nagrać riff do „Jumpthefuckup” na płytę „Primitive” – mówi – męczyłem się z nim godzinami. Byłem wściekły, rozwaliłem gitarę w studiu i producenci powiedzieli, żebym poszedł się przejść, żeby się uspokoić. Wybrałem się w góry, wróciłem, wziąłem do ręki drugą gitarę i nagrałem za pierwszym podejściem.
Ostatnia płyta Soulfly zatytułowana „Totem” ukazała się w 2022 roku. Znalazł się na niej między innymi utwór „Spirit Animal” o opiekuńczym duchu zwierzęcia. W wywiadzie dla Brutal Planet Magazine Cavalera zdradza, że jako zodiakalny lew czuje się związany właśnie z tym zwierzęciem: silnym, upartym i głośno ryczącym. Rzeczywiście, coś jest na rzeczy.