Matt Belamy wskazuje swoich metalowych Bogów: Jak myślisz, dlaczego ostatni album Muse był tak ciężki?

i

Autor: Materiały prasowe Matt Belamy wskazuje swoich metalowych idoli

wypowiedzi muzyków

Matt Bellamy wskazał swoich metalowych Bogów. To oni wpłynęli na najnowszy album Muse

2024-06-07 11:55

W sierpniu 2022 roku zespół Muse wydał swój najnowszy album studyjny. Pochodzący z krążka "Will of the People" numer "Kill Or Be Killed" uzyskał nawet nominacje do nagrody Grammy w kategorii "Best Metal Performance", co wzbudziło pewne kontrowersje w środowisku. Matt Bellamy od początku mówił jednak, że płyta ta mocno czerpie z gatunku, jakim jest metal. Teraz artysta wskazał swoich największych metalowych Bogów.

26 sierpnia 2022 roku swoją premierę miał najnowszy, dziewiąty album studyjny grupy Muse. Krążek został zatytułowany Will of the People, a jego wydanie zostało poprzedzone ukazaniem się świetnie przyjętych singli Won't Stand Down, Compliance, tytułowego i Kill or be Killed. Ostatni ze wspomnianych od samego początku określany był jako swoisty powrót grupy do metalowych korzeni, co reprezentował w swoim brzmieniu. To właśnie ten kawałek zapewnił formacji nominację do nagrody Grammy w kategorii Best Metal Performance. Ogłoszenie to, wraz z pominięciem chociażby zespołu Slipknot, wzbudziło pewne kontrowersje.

Slipknot - jak przez lata zmieniały się teledyski zespołu?

Metalowi bogowie Matta Bellamy'ego

Jeszcze przed premierą Will of the People lider Muse, Matt Bellamy mówił, że bardzo duży wpływ na brzmienie albumu miał... jego syn, który zaraził go pasją do muzyki właśnie Panów ze Slipknota. Okazuje się jednak, że to nie jedyna inspiracja, artysty. 

W wywiadzie dla magazynu "Classic Rock" muzyk otwarcie powiedział, że brzmienie metalu było obecne w Muse od samego początku, gdyż to właśnie na tym gatunku wychowali się członkowie grupy. Matt otwarcie powiedział o tym, że od zawsze uwielbia Iron Maiden i Metallikę, z czego to właśnie brytyjska formacja jest mu bliższa. To jednak nie wszystko, Bellamy opowiedział o swojej fascynacji postacią Yngwiego Malmsteena - szwedzkiego gitarzysty-wirtuoza, grającego heavy metal, znanego z działalności w takich grupach jak Steeler i Alcatrazz. 

Kiedy dorastaliśmy, słuchaliśmy zespołów takich jak Iron Maiden. I chociaż zbliżyliśmy się bardziej do Nirvany, Rage Against The Machine i The Smashing Pumpkins, to zawsze kochaliśmy metal z lat osiemdziesiątych. Metallica też była dla nas wielka, ale Iron Maiden był tym brytyjskim zespołem, który wydawał się nam nieco bardziej punkrockowy. "Phantom Of The Opera" nie wydaje się tak nadęty ani jawnie klasyczny, jak inne metalowe piosenki. Wciąż jest w tym coś wściekłego i przerażającego. To dlatego Iron Maiden to zespół, który od zawsze nas inspirował. 

Nie słuchałem go od jakiegoś czasu, ale Yngwie był jedną z tych osób, z której grą polubiłem się na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy dopiero zaczynałem. Najwyraźniej wtedy myślałem, że jest szansa go doścignąć! Bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że nigdy nie złapię jego techniki i skierowałem się w stronę klasycznych i flamenco stylów gry. Potem zacząłem słuchać Hendrixa i Cobaina i uznałem: „Wiesz co? Mogę zrobić chaos. Nie mogę zrobić tej niewiarygodnej precyzji technicznej, ale mogę zrobić bałagan". Poszedłem więc drogą hałasu, chaosu i rzezi…. a małe elementy innych stylów pozostały ze mną - powiedział Matt w wywiadzie.

Oto ciekawostki o albumie "Absolution" Muse: