Martyna Jakubowicz ostro krytykuje tegoroczną galę Fryderyków
W piątek, 22 marca, w Gliwicach odbyła się jubileuszowa, bo już trzydziesta, gala Fryderyków, czyli najbardziej prestiżowych muzycznych nagród w naszym kraju. Królem tegorocznego polowania okazał się zdecydowanie Lech Janerka, który zgarnął aż pięć statuetek (o wszystkich rozstrzygnięciach piszemy w tym miejscu). Przyznano także Złote Fryderyki, honorowe wyróżnienia dla artystów szczególnie zasłużonych dla polskiej kultury muzycznej. Doceniono m.in. Martynę Jakubowicz, która w mediach społecznościowych postanowiła skomentować całą galę. I zrobiła to w sposób naprawdę ostry!
– Dla mnie był to kolejny transmitowany przez TVN festiwal celebryckich gwiazd. Wręczanie Fryderyków odbyło się częściowo bez kamer. Promocja w tv wykonawców związanych z korporacjami wydawniczymi w wielkiej hali w której nic nie było słychać!!!! Ależ przecież nie chodzi o muzykę tylko o obrazek. No i świetnie! Powrót do jaskini! – napisała Jakubowicz.
Wokalistka pamiętana z wielkiego przeboju "W domach z betonu nie ma wolnej miłości" zdecydowanie nie gryzła się w język. Opisała także, jak wyglądał jej pobyt w Gliwicach, który, delikatnie rzecz ujmując, mocno odbiegał od tego, jak mogła sobie to wyobrażać. Chodziło o problemy m.in. z garderobą i dostępem do toalet.
– Ta nauka nie pójdzie w las. Spav [a tak naprawdę ZPAV, czyli Związek Producentów Audio-Video, organizator wydarzenia - przyp. red.] może odetchnąć z ulgą! Nigdy, ale to nigdy nie przyjmę zaproszenia na tak fatalną, beznadziejną, źle zorganizowaną i bez sensu imprezę – podsumowała wokalistka.
Tak więc nie milkną echa tegorocznej gali. Mocnym echem odbił się także wpis Vito Bambino, który stwierdził, że Fryderyki to "niereformowalny cyrk". Artysta mimo aż ośmiu nominacji w tym roku, nie otrzymał ani jednej nagrody. Bambino postanowił więc skomentować całą sytuację w mediach społecznościowych.
– Po ośmiu nominacjach urodziła się we mnie myśl że może nadszedł moment w którym to ojczysta branża otwiera się na Nas... na mnie. Dałem się omamić. Nawet czułem jakiś rodzaj dumy. Dosłownie na moment opuściłem gardę - tylko po to by dostać plombę prosto w ryj. W sumie to bardziej serię uderzeń – napisał.