Marty Friedman wskazał metalowy album, który miał na niego spory wpływ. To nieoczywisty wybór
Marty Friedman to były gitarzysta Megadeth (w zespole dowodzonym przez Dave'a Mustaine'a grał w latach 1990-2000). Obecnie muzyk poświęca się w pełni karierze solowej i jest powszechnie znany ze swojej wirtuozerskiej gry.
W nie tak dawnym wywiadzie Friedman zdradził, że jednym z jego pierwszych gitarowych idoli był... Johnny Ramone z Ramones, który – co ciekawe – wyeliminował ze swojej gry solówki. Były muzyk Megadeth fascynował się, w latach nastoletnich, także nurtem New Wave of British Heavy Metal. Słuchał więc Iron Maiden czy Def Leppard. Ponadto cenił mocno formację Tygers of Pan Tang, dziś już trochę zapomnianej.
Wyróżnił on drugi album wspomnianego zespołu, Spellbound z 1981, na którym zagrał John Sykes, gitarzysta, który nie tak dawno zmarł.
John Sykes był dla mnie wielkim autorytetem, kiedy byłem nastolatkiem, i rozwijałem swoje brzmienie. Kiedy usłyszałem Tygers of Pan Tang, naprawdę wkręciłem się w New Wave of British Heavy Metal. Był to bardzo innowacyjny nurt, jeśli chodzi o heavy metal. Miał także wpływ na grę gitary rytmicznej. W pewnym sensie był to taki znak rozpoznawczy. Mogę się mylić, ale John Sykes był pierwszym gitarzystą, albo przynajmniej jednym z pierwszych, na którego zwróciłem uwagę. Grał oszałamiająco na gitarze w tym kontekście. Mam na myśli to, że grał fajne rytmy, a jego solówki były proste, ale dobrze pasowały do utworów – powiedział Friedman w wywiadzie dla Trunk Nation.
Gitarzysta otwarcie przyznał, że wspomniany krążek Spellbound był dla niego dość istotny. – Wówczas po raz pierwszy uznałem, że gitarzysta solowy może ekscytująco wzbogacić brzmienie zespołu. Miał na mnie niezwykle ważny wpływ. Wszyscy w świecie heavy metalu, hard rocka i gitary wiele zawdzięczają Sykesowi.