Zespół The Beatles powstał w 1960 roku, jednak start prawdziwej "Beatlemanii" datuje się dziś na rok 1963. To wtedy muzyka "czwórki z Liverpoolu" zaczęła konsekwentnie podbijać świat, aż w końcu dotarła również za ocean. Nic więc dziwnego, że na początku 1964 roku Paul McCartney, John Lennon, Ringo Starr i George Harrison zawitali do Stanów Zjednoczonych. Z tej okazji muzycy po raz pierwszy wystąpili w programie " The Ed Sullivan Show", a oglądała ich widownia, licząca sobie imponujące 73 miliony widzów i widzek.
W 2014 roku mijało dokładnie pięćdziesiąt lat od tych wydarzeń. Z tej okazji powstał specjalny program telewizyjny "The Night That Changed America: A Grammy Salute to the Beatles", w ramach którego popularne dekadę temu grupy, wykonawcy i wykonawczynie wykonywali własne wersje przebojów zespołu - tuż przed podziwiającymi całość jedynymi żyjącymi członkami Beatlesów: Paulem McCartneyem i Ringo Starrem.
Trudy występu przed samymi Beatlesami
Adam Levine i James Valentine z Maroon 5 byli ostatnio gośćmi u Howarda Sterna, gdzie nie tylko zapowiedzieli nadchodzącą trasę koncertową i album, ale wspomnieli także pamiętny występ sprzed 10 lat. Grupa otwierała całe wydarzenie i wykonała w jego ramach covery All My Loving i Ticket to Ride. Okazuje się, że dla muzyków pokaz ten wiąże się z dość nietypową sytuacją.
Wszystko to wynika z faktu, że już po części koncertowej Paul podszedł do członków zespołu i stwierdził, że... The Beatles poradzili sobie z wykonaniem tych piosenek dużo lepiej. Choć Levine mówi, że roześmiał się i pomyślał sobie, że to oczywiste, to zrobiło się dość nieswojo. Wyczuł to chyba także sam McCartney, który jakiś czas później próbował oczyścić atmosferę i przeprosił za swoje słowa. Wokalista Maroon 5 mówi, że nie ma żadnych złych emocji wobec muzyka i stwierdził, że cała ta sytuacja sprawiła, że zaczął zupełnie inaczej postrzegać osoby, które miał do tej pory za swoich muzycznych bohaterów.
To było coś w stylu: "Hej stary, chciałem ci tylko powiedzieć, jeśli to cię zirytowało, myślałem o tym, nie chciałem cię obrazić ani nic". To było jak: "Jeśli cię obraziłem, przepraszam". A ja na to: "O mój Boże. Jesteś najlepszy. Stary, jesteś pieprzonym Paulem McCartneyem". Ale to w pewien sposób rozbiło cały mój pogląd na sprawę z bohaterami, którzy są tacy, jacy są. To jest tak, jakby był człowiekiem z bijącym sercem i naprawdę piękną duszą, który okazał się być na tyle troskliwy, żeby wziąć pod uwagę, że może z jakiegoś powodu moje uczucia mogły zostać zranione, ale oczywiście nie zostały - stwierdził Levine w programie.