W 2008 roku swoją premierę miał album Death Magnetic Metalliki. Pierwsze regularne wydawnictwo, w nagraniach których brał udział basista Robert Trujillo, spotkało się z ciepłym przyjęciem krytyków i słuchaczy. Zupełnie inaczej jednak odebrany został kolejny projekt formacji. Mowa o płycie Lulu, czyli wyniku współpracy legendy thrash metalu z Lou Reedem. Wydawnictwo ujrzało światło dzienne w październiku 2011 roku i natychmiast po premierze zebrało ogrom, w przeważającej mierze negatywnych, recenzji. Lulu do dziś uważany jest za najgorszy album Metalliki w karierze, fani zespołu jednak posuwali się za daleko, grożąc Reedowi śmiercią i oskarżając go o ośmieszenie ich idoli. Sami muzycy wciąż bardzo dobrze wspominają współpracę z legendarnym artystą (dla którego Lulu okazał się być ostatnim projektem przed śmiercią w 2013 roku) i nie podzielają zdania opinii publicznej na temat płyty.
Płyta, która dzieli świat muzyki
Okazuje się jednak, że nie każdy ma negatywną opinię na temat efektu współpracy Metallica-Lou Reed. Buzz Osborne, lider grupy Melvis, udzielił wywiadu magazynowi "New Noises", w którym podzielił się swoim zdaniem na temat projektu. Według Buzza, Lulu to... najlepszy album w karierze Metalliki! Osborne jest zdania, że zespół, ze swoją renomą i pozycją, zdecydowanie powinien przekraczać granice i próbować czegoś nowego, nawet nietypowego, wręcz dziwnego. Muzyk zwraca uwagę także na to, że zespół nie powinien zezwalać na to, by ktokolwiek mówił mu, co powinien robić, a to ludzi ciągnąć za tym, co im w duszy gra.
Ci faceci zostali za to pociągnięci do odpowiedzialności i myślę, że to ich najlepsza płyta, z pewnością najdziwniejsza. Metallica powinna przewodzić. Powinni stawiać flagę we własnym miejscu i sprawiać, że ludzie będą się wokół niej gromadzić. Nigdy nie pozwól ludziom mówić ci, co masz robić. To okropny pomysł. To nie działa, ponieważ wtedy zakładasz, że wiesz, czego chcą. Nie ma sposobu, abyś mógł to wiedzieć. Wszystko, co możesz zrobić, to tworzyć muzykę, którą lubisz, a oni oczywiście lubili tą, którą zrobili z Lou Reedem i są teraz w takim punkcie swojej kariery, że mogą robić, co chcą. Grają na stadionach. Co się może stać? Zejdą do 10 000 miejsc siedzących? Myślę, że i tak będą okej - mówi Buzz w wywiadzie.