My postanowiliśmy wybrać tylko kilka, a jeśli Wam mało, to oczywiście polecamy bardzo ciekawą autobiografię muzyka, która w Polsce ukazała się pod tytułem "Biała gorączka". To krótka, ale bardzo osobista książka, dzięki której możemy poznać wrażliwe serducho bijące pod twardą skórzaną kurtką, za ciężkim przesterowanym basem i głosem, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Poznajcie 5 anegdot z życia człowieka legendy.
1. Czego nauczył się od Hendrixa?
Tak, Lemmy znał osobiście Jimmi'ego Hendrixa, przez pewien czas pracował jako techniczny na trasach koncertowych muzyka. Mieli okazję wielokrotnie pogadać i Jimmi przekazał Lemmy'emu część swojej wiedzy. Jednak wcale nie chodziło o zagrywki gitarowe, komponowanie czy wykorzystanie sprzętu scenicznego.
- Jimi nauczył mnie jak znajdywać narkotyki w najdziwniejszych miejscach, bo to była część moich obowiązków – opowiadał w rozmowie z Revolver – W ten sposób nauczyłem się co robi z tobą pięć dawek kwasu (LSD). Pokazał mi także jak ważna jest oprawa w występach. Był prawdopodobnie najlepszym gitarzystą kiedykolwiek.
2. „Zrób hałas w E!”
Kiedy Lemmy na początku lat 70-tych poszedł na przesłuchanie do zespołu Hawkwind nie miał pojęcia o grze na basie. Wcześniej był przede wszystkim gitarzystą i śpiewał. Planował dostać się do psychodelicznego składu na pozycję drugiego gitarzysty. Tymczasem tamtejszy klawiszowiec, z którym Lemmy wciągał amfetaminę, stwierdził, że będzie z niego doskonały basista. Było to pierwsze zetknięcie z tym instrumentem Kilmistera. Na koncercie wokalista Nik Turner powiedział mu po prostu: „zrób hałas w E, to będzie <<You Shouldn't do that>>”. Jak widać po stylu gry Lemmy'ego, tę lekcję wziął sobie do serca na resztę życia.
3. Przedawkowanie jagód
Amfetamina i Jack Daniels z colą to klasyczna dieta, której Lemmy był wierny przez dekady. Niestety, gdy w 2011 konieczne było wszczepienie mu miniaturowego defibrylatora w związku z arytmią, musiał odstawić używki. Przynajmniej na chwilę. Jak wiadomo, natura nie znosi próżni, więc Lemmy znalazł szybko coś dla siebie, a lekarze nie mogli zrozumieć, czemu zaczął przybierać na wadze i pogorszyły mu się wyniki. Okazało się, że Kilmister przedawkował jagody, które wcinał na kilogramy, jako substytut alkoholu. Jak widać, nawet w przypadku owoców co za dużo to niezdrowo.
4. Zemdlał z przemęczenia seksem
Nie oszukujmy się, Lemmy nie był nigdy piękny. Miał jednak „to coś” co sprawiało, że przyciągał do siebie kobiety jak magnes. Z relacji tych, które miały z nim tę przyjemność wynika, że traktował je bardzo grzecznie i z szacunkiem. Jednak przyjemności cielesnych nie odmawiał. W swoich wspomnieniach pisał o tym jak w 1980 roku, zaraz po premierze albumu „Ace of spades”, który przyniósł Motörhead sławę, przed koncertem troje dziewcząt po kolei się do niego dorwało. Nawet zaprawiony w bojach Lemmy po takim maratonie po prostu zemdlał ze zmęczenia. Trzeba go było ocucić, by zagrał bis.
5. Dwutygodniowy trip
W autobiografii Lemmy wspominał incydent, gdy jego ówczesna partnerka przyniosła mu słoik pełen białego proszku. Była przekonana, że to siarczan amfetaminy, ale pomyliła nazwy i wręczyła mu siarczan atropiny. Lemmy oczywiście nie wahając się wciągnął ogromną ilość białego proszku i poszedł oglądać telewizję. Obudził się w szpitalu, gdzie dowiedział się, że przedawkował dopuszczalną ilość środka 200 razy i zaledwie godzina dzieliła go od śmierci. Na szczęście został odratowany. Przez następne 2 tygodnie męczyły go halucynacje. Wspominał choćby czytanie książki: „przewracałem stronę na 42 okazywało się, że żadnej książki tam nie ma”.