Lech Janerka

i

Autor: Materiały prasowe

Nowości muzyczne 2023

Lech Janerka "Gipsowy odlew falsyfikatu". Recenzja płyty

2023-12-04 2:23

Lech Janerka, ikona polskiej sceny muzycznej, powraca po niemal dwóch dekadach milczenia z nowym albumem, "Gipsowy odlew falsyfikatu". Janerka nie unika komentowania ponurej rzeczywistości przez własny pryzmat, oferując słuchaczowi gorzki, momentami mroczny, a jednocześnie pełen humoru obraz współczesnego świata.

Lech Janerka, choć twierdzi, że jego twórczość nie nosi politycznej etykiety, nie sposób uniknąć wrażenia, że jego piosenki są subtelnie nasycone tym tematem. Czy to celowy chwyt artysty, czy też zaledwie kokieteria, nie da się nie zauważyć, że mistrzowsko filtruje on ponurą rzeczywistość Polski poprzez pryzmat własnego światopoglądu. Nowa płyta, zatytułowana „Gipsowy odlew falsyfikatu”, to niezwykła podróż przez dziesięć utworów, które stają się gorzkim, momentami mrocznym, lecz zarazem żartobliwym komentarzem do współczesnego świata, który często sami nie potrafimy zrozumieć.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lech Janerka z kolejnym singlem z nowej płyty! To "Pora na zło"?

Najsłynniejsze antywojenne protest songi / Eska Rock

Lech Janerka w głębokiej refleksji nad rzeczywistością

Płyta zaczyna się melancholijnie i bardzo nastrojowo, a Janerka z wyrafinowaniem dojrzałego człowieka dryfuje po rzewnych dźwiękach, powoli wypływając na szerokie wody własnych przeżyć i emocji. Przeżyć i emocji, którym dał upust po niemal dwóch dekadach od ostatniego krążka.

W piosence „Zabawawa”, można usłyszeć bardziej energetycznego Janerkę, który bawi się dźwiękami i własnym wokalem. Ten numer oraz „Wanna na Wawelu”, moim zdaniem, w największym stopniu oddają klasycznego Janerkę. I działa to raczej na zasadzie luźnego skojarzenia, biorąc pod uwagę, jego charakterystyczny, trudny do zdefiniowania styl śpiewania.

Najbardziej jednak uwiódł mnie kawałek „Lewituj”, który brzmi niczym niepokojąca kołysanka, a uwagę zwracają fragmenty tekstu „Wieczory tu są takie ciche, a kończą się cieniem lamp” oraz „lewituj, nie grawituj”.

Będąc szczerą, spodziewałam się bardziej rebelianckiego materiału zarówno w warstwie muzycznej, jak i lirycznej, biorąc oczywiście poprawkę na typową dla muzyka bezbronnością wobec tego, przeciwko czemu się buntuje, natomiast fakt jest taki, że mamy tu głównie piosenki pełne nostalgii, w których wyraźnie wyczuwa się siłę charakteru Lecha Janerki, a także jego inteligentne spojrzenie na świat i człowieka, który zmuszony jest funkcjonować w utartych schematach.