Lars Ulrich wytworzył wokół siebie otoczkę osoby niezwykle pewnej siebie, która potrafi dominować i zawsze to do niej należy ostatnie słowo. Muzyk udzielił jednak wywiadu, w który nie ukrywa, że to nie do końca tak jest, a on sam ma w swoim życiu gorsze chwile. W rozmowie z magazynem "Metal Hammer" perkusista wprost powiedział, że bycie na co dzień w środowisku, w którym nie jest dobrze okazywać niepewność, on sam wytworzył wokół siebie coś w rodzaju twardej skorupy, która ma chronić go przed wszystkim, także przed kolegami z zespołu. Lars zdradził jednak, że dziś sytuacja w Metallice wygląda zupełnie inaczej, a wszyscy czują się przy sobie bardzo komfortowo. Ulrich nie ukrywa, że mimo wszystko ma w życiu własne zmartwienia, często towarzyszy mu uczucie niepewności, a on sam często czuje się, dosłownie jak idiota.
Czy mam własne zmartwienia i niepewność? Oczywiście. Mam dobre dni jako członek zespołu, jako rodzic, jako partner życiowy, muzyk, przyjaciel. Potem mam inne dni, w których czuję się jak pie****ny idiota lub frajer - powiedział Lars.
Dzieci a kariera
Będąc gościem podcastu "Club Random" komika Billa Mahera, Lars poruszył inny aspekt życia prywatnego, mianowicie opieki nad dziećmi. Perkusista jest ojcem trójki - matką dwóch synów muzyka jest jego była żona. Skylar Satenstein, z którą rozwiódł się w 2004 roku. Para wychowywała wspólnie dwóch synów, jednak po rozwodzie podzieliła się opieką 50/50, co wymagało od Larsa pewnych poświęceń, związanych z koncertowaniem z Metalliką. Zgodnie z umową sądową, gdy synowie pary byli jeszcze nieletni, zespół nie mógł znajdować się w trasie dłużej, niż przez dwa tygodnie bez przerwy, po występach perkusista wracał do domu, by wypełniać swoją część opieki nad dziećmi.
W niedzielę wieczorem lecieliśmy do domu. Od kolejnego poniedziałkowego poranka byłem z moimi dziećmi przez tydzień. A reszta chłopaków z zespołu – niech ich Bóg błogosławi – była na tyle łaskawa i uprzejma, że mogli z tym funkcjonować. Odbyliśmy całą światową trasą koncertową w ciągu dwóch lat. Więc nigdy nie wyjeżdżaliśmy na dłużej niż dwa tygodnie. To też jakiś sposób na zachowanie świeżości i uchronienie się przed wypaleniem - mówił Lars w podcaście.