Początek lat 90. należał do Nirvany, a szczególnie lidera i frontmana zespołu, Kurta Cobaina. Muzyk osiągnął swój cel i uczynił ze swojego zespołu coś wielkiego - cały świat oszalał na punkcie wydanego w 1991 roku albumu Nevermind, który zapewnił grunge'owi i zupełnie nowej fali zespołów, miejsce w mainstreamie. Media jednak równie wielką uwagę, co twórczości Nirvany, poświęcały uwagę życiu prywatnemu Kurta - jego związkowi z Courtney Love, uzależnieniu od substancji psychoaktywnych czy konfliktom z innymi przedstawicielami branży, tym bardziej, że Cobain nie gryzł się w język. Zwracano uwagę nie tylko na publiczne przepychanki muzyka z Axlem Rosem, ale też na przytyki w stronę kolegi po fachu, Eddiego Veddera.
Wiele hałasu o nic?
W kuluarach dużo mówiło się o konflikcie między dwoma ikonami grunge'u. Cobain miał mówić, że nie lubi Eddiego i Pearl Jam, gdyż Ci najzwyczajniej w świecie się sprzedali. W 1993 roku Kurt udzielił wywiadu magazynowi "Rolling Stone", w który wyjaśnił sytuację. Powiedział, że owszem, czuł niechęć do zespołu, nie znał jednak wtedy Eddieg i po czasie zrozumiał, że problem nie leży ani w nim, ani w pozostałych członkach zespołu, a w wytwórni, która podpięła Pearl Jam pod modę na grunge. Muzyk przyznał się do błędu i wypowiadał się o grupie w superlatywach, nieco jej także współczując. Sam Eddie zaś, zapalony pacyfista, nigdy nawet nie próbował brać udziału w rzekomym konflikcie, zawsze wyrażając podziw dla kolegi z Nirvany. Dowód swojego oddania Kurtowi w wyjątkowy sposób dał zaledwie tydzień po jego śmierci...
Śmierć Kurta Cobaina
Ostatnie miesiące życia Kurta nie należały do najłatwiejszych. Muzyk nie radził sobie z uzależnieniem, cierpiał na depresję, chroniczny ból, miał dość sławy i ciągłego atakowania swojej rodziny, w której zresztą też nie działo się najlepiej. 4 marca 1994 roku, w czasie, gdy Kurt i Courtney przebywali we Włoszech, gdzie próbowali nieco odpocząć, muzyk przedawkował szampana i Rohypnol. W kolejnych tygodniach działo się równie źle - policja w domu małżeństwa, wezwana przez Courtney, gdyż Kurt groził popełnieniem samobójstwa. Pod koniec marca odbyła się interwencja, podczas której rodzina i przyjaciele muzyka próbowali namówić go do udziału w detoksie. 30 marca Kurt trafił do Exodus Recovery Center w Los Angeles, uciekł jednak stamtąd już następnego dnia i poleciał do Seattle. Rodzina i przyjaciele nie mogli namierzyć artysty, Courtney wynajęła nawet prywatnego detektywa.
8 kwietnia do domu przy Lake Washington Boulevard przyszedł elektryk Gary Smith. Mężczyzna miał zainstalować w domu muzyka system bezpieczeństwa, niestety, na miejscu odnalazł ciało Kurta. Ikona lat 90. odebrała sobie życie przez postrzał w głowę 5 kwietnia 1994 roku, na trzy dni przed odnalezieniem ciała - Kurt miał 27 lat.
Eddie Vedder oddał hołd Kurtowi Cobainowi
Zaledwie tydzień po odnalezieniu ciała artysty, zespół Pearl Jam miał wystąpić w słynnym "Saturday Night Live". Eddie Vedder postanowił wykorzystać tę okazję, by oddać hołd zmarłemu koledze i raz na zawsze uciąć plotki o konflikcie i rywalizacji. Podczas wykonywania utworu Not For You na gitarze Eddiego można dostrzec słowo "KURDT" - własnie w ten sposób podpisany został Cobain we wkładce do Bleach i Nevermind. Jeszcze bardziej wzruszający moment nastąpił na sam koniec programu - stojąc przed kamerą, Vedder odsłonił koszulę, pokazując widowni literę "K", napisaną na jego koszulce na sercu. Sprawdź oba te momenty na nagraniu.