Koncertowa petarda. Ghost wydał album "Rite Here Rite Now"
W czerwcu 2023 roku Ghost był jednym z headlinerów Mystic Festivalu w Gdańsku. Nieprzypadkowo zaczynam recenzję albumu "Rite Here Rite Now" w ten właśnie sposób. Chciałem bowiem od razu zaznaczyć, że zespół ze szwedzkiego Linköping jest obecnie koncertowym potworem. Dało się to zaobserwować w trakcie oglądania wspomnianego filmu (całość została zarejestrowana w trakcie dwóch wyprzedanych występów w legendarnej hali Kia Forum w Los Angeles we wrześniu ubiegłego roku), a teraz natomiast można skupić się wyłącznie na doznaniach dźwiękowych słuchając soundtracku.
Na płycie znalazło się 17 utworów koncertowych oraz bonus w postaci premierowego "The Future is a Foreign Land", do którego powstał zresztą animowany wideoklip. To trzeci fragment pochodzący z wyjątkowej sesji z... 1969 roku, kiedy to na czele grupy stał Papa Nihil (przypominam, że wcześniej Ghost wydał "Mary On A Cross" i "Kiss The Go-Goat" w ramach singla "Seven Inches of Satanic Panic"). Całość bardzo dobrze sprawdziła się przy napisach końcowych filmu, a sam numer, choć może nie powoduje szybszego bicia serca, to szybko wpada w ucho. Spróbujcie nie zacząć nucić refrenu. Od razu zaznaczam: będzie to raczej niemożliwe.
Teraz płynnie możemy przejść do omówienia głównej zawartości albumu "Rite Here Rite Now", który – niestety – w porównaniu do filmu został okrojony o pięć numerów ("Ritual", "Con Clavi Con Dio", "Year Zero", "He Is" oraz "Mummy Dust"). Mam jednak nadzieję, że panowie w przyszłości się zrehabilitują i wypuszczą w świat kompletny zapis koncertów z Los Angeles. Szkoda byłoby, gdyby wycięty materiał się zmarnował.
Tyle jeśli chodzi o narzekania, bo ogólnie "Rite Here Rite Now" zachwyca. I bije na głowę wcześniejszą koncertówkę formacji "Ceremony and Devotion" z 2017 roku. Przede wszystkim zespół przez te kilka lat dorobił się dwóch albumów – "Prequelle" (2018) i "Impera" (2022) – na których znalazło się mnóstwo przebojów w dobrym tego słowa znaczeniu. Materiał ze wspomnianych krążków dominuje na najnowszym wydawnictwie (łącznie 11 numerów, licząc z intrem "Imperium"). Dziwić to nie może, gdyż są to killery, które na żywo jeszcze zyskały. "Watcher in the Sky" i "Respite on the Spitalfields" najlepszymi przykładami. Swoje robią też dodatkowe, kobiece wokale, które ubarwiają poszczególne kompozycje. Muzycy Ghost nie zapomnieli także o pierwszych trzech płytach, wcale nie gorszych. W setliście znajdziemy więc m.in. potężnych przedstawicieli "Meliory": "Cirice" oraz "Absolution".
Muszę także wspomnieć o "If You Have Ghosts", jedynym coverze na płycie, w którym nie brakuje wiolonczeli oraz fortepianu. Magicznie zrobiło się więc w trakcie wykonywania utworu z repertuaru Roky Erickson and the Aliens.
Album dopieszczony od A do Z
Całość, pod kątem brzmieniowym, została dopieszczona w każdym calu. Pewnie nie zabraknie osób, które powiedzą, że produkcyjnie na "Rite Here Rite Now" jest aż za sterylnie. Moim zdaniem byłoby to już czepianie się na siłę. Zwłaszcza, że muzycy naprawdę są w formie przez duże "F", a Papa Emeritus IV znakomicie sprawdza się w roli frontmana i cały czas angażuje publiczność, która żywiołowa reaguje na kolejne utwory. Zwłaszcza pod koniec. W trakcie bisów – "Kiss the Go-Goat", "Dance Macabre", "Square Hammer" – nie ma bowiem co zbierać. Parafrazując słynne hasło z memów: "zwiększyć przebojowość, reaktor wytrzyma".
Dziennikarz "The Los Angeles Times" napisał o Ghost następująco: "Jeśli chodzi o występy na żywo, są jednymi z najlepszych w branży". Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Ja pod nim podpisuje się wszystkimi możliwymi kończynami. "Rite Here Rite Now" to absolutnie fantastyczna koncertówka. Gdybym zrobił zestawienie najlepszych płyt live, które ukazały się w XXI wieku, tegoroczne wydawnictwo Ghost znalazłoby się bardzo wysoko, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Chciałem dać maksymalną ocenę, ale... wycinka kilku utworów, przede wszystkim mojego ukochanego "Year Zero", to jednak dość poważny grzech. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z istnym majstersztykiem!
Najlepsze utwory z albumu: "Rats", "Cirice", "Watcher in the Sky", "Respite on the Spitalfields", "Square Hammer"
Ocena: 9.5/10