Ostatni czas był naprawdę dobry dla zespołu Foreigner. Grupa, która powstała w 1976 roku, wciąż jest obecna na rynku i koncertuje. Ostatnimi czasy coraz więcej mówi się o tym, że formacja nie zejdzie ze sceny także w 2025 i kolejnym roku, by właśnie na scenie świętować swoje zbliżające się pięćdziesięciolecie.
Wszystko to dzieje się w tle ogłoszenia, że współzałożyciel i gitarzysta grupy, Mick Jones zmaga się z chorobą Parkinsona i z tego powodu właśnie nie bierze udziału w występach. Do tego formacja jest świeżo po ceremonii włączenia jej do słynnego Rock & Roll Hall of Fame - to właśnie podczas tej gali do obecnych jej muzyków dołączył dawny wokalista, Lou Gramm. Muzyk odchodził i powracał do Foreigner, by ostatecznie pożegnać się z zespołem w 2003 roku. W ostatnim czasie artysta znacznie ogranicza działalność muzyczną, co ma swoje źródło w 1997 roku, kiedy wykryto u niego guza mózgu - czaszkogardlaka. Gramm oczywiście poddał się operacji, jednak w jej trakcie trakcie uszkodzona została przysadka mózgowa, co wpłynęło na ogólną formę, w tym możliwości wokalne artysty.
Czas na emeryturę
To właśnie Lou Gramm ogłosił właśnie, że szykuje się do przejścia na muzyczną emeryturę. Muzyk przekazał te wieści podczas audycji radiowej Eddiego Trunka wyjaśniając, że wiosną i latem przyszłego roku wyruszy w trasę koncertową, promującą jego najnowszy solowy album, który ma się ukazać w styczniu 2025 roku. To właśnie ta seria występów ma być ostatnią w karierze wokalisty.
Przypominamy w tym miejscu, że Gramm podobną informację podał w 2018 roku, zakończenie kariery, przynajmniej pod względem koncertowym, zapowiadał też na początku tego roku wskazując, że ostatni koncert zagra właśnie w 2024 - jak już wiemy, wokalista na scenie pojawi się także w nadchodzących miesiącach.