To jedna z piosenek, z którą naprawdę się identyfikuję i czuję, że jest zaczerpnięta z moich własnych uczuć do żony. Ale być może z innych powodów niż postać w piosence. Chodzi o znalezienie osoby, z którą chcesz być na zawsze, która sprawia, że możesz być sobą i w końcu się zrelaksować. Ale jednocześnie masz poczucie, jakbyś znalazł ją zbyt późno i dał już z siebie wszystko innym ludziom, pracy i życiu. I wszystko, co możesz im zaoferować, to to, co w tobie zostało. Ale i tak to oferujesz i modlisz się, by cię przyjęli - z bagażem, wadami, pustką i wszystkim innym"
Nowy album muzyka
Keaton jest prawdopodobnie najbardziej znany z osobistych eksploracji lęku, separacji, choroby psychicznej i utraty. Pomimo uznania krytyków oraz sporego grona fanów, Keaton zawsze był owiany aurą tajemniczości, unikając wywiadów i mediów społecznościowych... aż do teraz.
Na „House Party” Keaton postanowił wcielić się w równoległą wersję siebie, która od samego początku agresywnie dążyła do sławy i wszystkich jej oznak. Ten narrator, który jest uosabiany przez różowego Keatona z okładki albumu zaprojektowanej przez Tristana Pigotta, pozwala również w trakcie 12 napędzanych popem utworów, prawdziwemu Keatonowi na zbadanie swojej własnej historii i motywacji.
Polecany artykuł:
Chciałem nagrać podtrzymującą na duchu, popową płytę o depresji i byciu artystą, napisaną z punktu widzenia artysty, który mocno wyeksploatował samego siebie w ciagu długiej kariery w imię sukcesu, alternatywną wersję mnie, który pozostaje pusty i samotny po wspinaczce na szczyt, ale wciąż jest w stanie wyrazić te uczucia tylko w języku pewnych siebie, performatywnych popowych piosenek - tak o albumie mówi Keaton.