Bez tego wojownika gitary heavy metal brzmiałby zupełnie inaczej. Klasyki takie jak „British Steel”, „Screaming for Vengeance” czy „Painkiller” to wszystko efekty współpracy dwóch genialnych muzyków: Glenna Tiptona i K.K. Downinga. Niestety drogi tego ostatniego z Judas Priest rozeszły się ponad dekadę temu i nie ma raczej szans na to, by znów się zeszły. Dlatego zapewne powstał KK’s Priest, gdzie Downing może kontynuować swoją muzyczną przygodę i nagrywać rzetelne metalowe płyty.
W rozmowie z „Classic Rock” muzyk odpowiedział na szereg pytań dotyczących swoich upodobań i inspiracji. Szczególną uwagę zwraca pytanie o najmniej lubiany album Judas Priest, który nagrał z grupą. Downing odpowiedział, że dla niego jest to „Point Of Entry”, choć dodaje, że to trudny wybór, ponieważ tam także nie brakuje dobrych piosenek, jak choćby porywający „Desert Plains”.
Co jeszcze odsłonił Downing? Jako swojego gitarowego idola wymienił Jimiego Hendrixa, jako wokalistę wyznaczył Iana Gillana z Deep Purple, a swoim rockowych bohaterem nazwał Leslie’go Westa z Mountain. Interesującym pytaniem było to o tak zwane „guilty pleasure”, czyli coś co się lubi, ale nie bardzo wypada się przyznać. Tutaj gitarzysta wskazał na utwór „Suzanne” Leonarda Cohena. Nie wiemy, czego tu się wstydzić. Że metalowy wymiatacz lubi delikatne ballady? Raczej pogratulować szerokości horyzontów! Do twórczości Cohena miała go przekonać kiedyś jedna z dawnych partnerek.
Jak najbardziej niedoceniony według niego zespół na rockowym firmamencie Downing wymienił Wishbone Ash, a pytany o piosenkę, której życzy sobie na własnym pogrzebie wskazał na „Purple Haze” Hendrixa. Przyznać musimy, że to dobry wybór, bo pogrzeby gwiazd muzyki zawsze były nietypowe.