Słyszysz muzyka rockowa, myślisz hasło "sex, drugs and rock and roll"? Taka łatka przylgnęła do świata ciężkich brzmień już w latach 60., a duży wpływ miała na to kontrkultura hippisowska, która głosiła ideały wolnej miłości, postrzeganie świata przez pryzmat zażywania substancji psychoaktywnych, a wszystko to w rytm rocka psychodelicznego tamtych lat. Z biegiem lat klimat rocka zmieniał się, słynne hasło jednak pozostało, a wykonawcy, głównie mężczyźni, zdawali się robić co mogą, by swoim zachowaniem dowieść, że wypełniają "zasady" rockowego świata.
Apogeum tego nastąpiło bodajże w latach 80., gdy w mainstreamie popularnością cieszyć się zaczęły takie podgatunki, jak glam metal czy hard rock, z którymi od razu kojarzą się używki, piękne kobiety, niebezpieczne zachowanie i świetna muzyka. Tym bardziej wskazywało się osoby, gwiazdorów rocka, którzy, mimo sławy, nie wpisują się w idee wspomnianego hasła, stronią od dragów, a po koncertach grzecznie wracają do swoich rodzin. Często przywoływany był w tym kontekście Jon Bon Jovi. Jednak czy aby na pewno był on zawsze taki grzeczny?
Jon Bon Jovi wyznał, że zdradził żonę!
Muzyk już w liceum związał się z koleżanką, Dorotheą Hurley. Para pobrała się dokładnie 35 lat temu, 29 kwietnia w Graceland Wedding Chapel w Las Vegas, gdy zespół Bon Jovi był już na szczycie sławy. Para doczekała się czwórki dzieci i od lat uchodzi za niezwykle zgraną, a sam Jon jawił się jako wierny i kochający partner.
Okazuje się jednak, że etos gwiazdy rocka dosięgnął również wokalistę Bon Jovi. W wywiadzie dla Independent.co.uk, Jon przyznał się, że nie był wierny swojej żonie. Dalej muzyk dodaje, że najważniejsze w tym wszystkim były dla niego szczerość i postępowanie w taki sposób, by nie zniszczyć rodziny. Kolejno, w rozmowie dla "Good Morning America" dodał do tego wszystkiego, że cała magia w jego życiu działa się z udziałem jego żony, jednak każdy dzień jest dla nich swego rodzaju zmianą i wyzwaniem. Myślicie, że Dorothea podziękuje ma za szczerość?
Tym bardziej, że w kolejnej rozmowie, tym razem dla "Strahan" wokalista otwarcie wyznał, że w swoim życiu miał... około setkę kobiet! Dalej muzyk mówi ponownie, że nigdy nie był święty, korzystał z pewnych "uroków" życia gwiazdy rocka i, jak mówi, było to "naprawdę dobre". Dalej Jon wspomniał o swojej żonie mówiąc, że wie w tym wszystkim, że jego świat i codzienność działają dzięki niej i jej poświęceniu dla rodziny
Zagraniczne media już zauważyły, że Dorothea nie pojawiła się na specjalnym pokazie serialu Thank You, Goodnight: Historia Bon Jovi w Nowym Jorku, a Jon na czerwonym dywanie pozował sam. Jest to tym bardziej zastanawiające, że kobieta wypowiada się w produkcji. Nieoficjalnie mówiło się, że Dorothea opuściła premierę ze względu na chorobę.
Uszło mi to na sucho. Jestem gwiazdą rock and rolla, nie jestem święty. Wiesz, nie mówię, że w moim życiu nie było setki dziewczyn – jestem Jon Bon Jovi. To było całkiem dobre - wyznał wokalista w wywiadzie.
Jon Bon Jovi wyjaśnia swoje słowa
Teraz w artykule dziennika "The Guardian", opublikowanym z okazji wydania albumu Forever, Jon postanowił odnieść się do słów sprzed kilku tygodni. Jak stwierdził wokalista, to był ten moment, gdy miał na myśli coś zupełnie odmiennego od tego, co padło z jego ust. Wokalista postanowił wyjaśnić teraz, że miał na myśli to, że w pewnym momencie kariery interesowało się nim i niemal rzucało na niego nawet do stu kobiet, nie oznacza to jednak, że on sam ulegał. Jon zaznacza, że po prostu nie dokończył myśli, przez co wyszedł z tego "arogancki frazes". Muzyk stwierdził, że jest wdzięczny losowi, że spotkał na swojej drodze żonę, z której świętują w tym roku 35-lecie małżeństwa.