Rzeźba Johna Lennona

i

Autor: Sue Adair / Geograph Rzeźba Johna Lennona przed klubem The Cavern w Liverpoolu.

z historii rocka

"John Lennon potrafił być brutalny." To w Liverpoolu lat 60. wybuchła scena muzyki gitarowej

2024-10-08 13:27

Grzeczni chłopcy w garniturach śpiewający tylko o miłości? No chyba jednak nie do końca. The Beatles owszem swój największy sukces zawdzięczali właśnie takiej stylizacji, ale w głębi duszy zawsze byli zadziorną ekipą gagatków, w przeciwieństwie do stylizujących się na „bad boy’ów” The Rolling Stones. Nie byli jednak jedyni. Na początku lat 60-tych w Liverpoolu wybuchła scena muzyki gitarowej, która zyskała nazwę „Merseybeat”.

Tak to już w muzyce jest, że konkretne gatunki i style często łączą się z lokalizacją. Każdy nurt artystyczny potrzebuje swojej wylęgarni. W przypadku punk rocka w USA był to klub CBGB’s, polska scena alternatywna lat 80-tych to festiwal w Jarocinie, natomiast lata 60-te w Wielkiej Brytanii to Liverpool. To właśnie w tym portowym mieście dzieciaki klasy robotniczej odkryły gitarowe granie i zaczęły gromadzić się w klubach.

Jak pisze Shaun Curran na łamach „The Guardian” fenomen ten zapłonął gwałtownie w 1961 roku, dwa lata później rozlał się na cały kraj by już w 1965 zacząć gasnąć. Tak jak fala New Wave of British Heavy Metal wydała na świat Iron Maiden, tak Merseybeat dał nam The Beatles. Zasłuchana w muzykę jazz i skiffle młodzież chciała jej słuchać na żywo, ale o przyjeździe amerykańskich artystów raczej nie mogła wtedy marzyć. Płyty zza oceanu także nie były zbyt dobrze dostępne. Jednak fakt, że Liverpool to miasto portowe pomógł w powstaniu właśnie tutaj takiej sceny, w końcu marynarze mogli pomóc w wymianie muzycznych trendów.

Opisując zjawisko Merseybeat Curran pisze o muzyce dla dzieci pokoleń wojennych, które potrzebowały swojego mocnego głosu, kogoś kto wykrzyczy ich emocje i żar. Sytuacja lekka nie była, zamykane zakłady, kłopoty gospodarcze, bieda klasy robotniczej i słabe widoki na przyszłość. Takiej sytuacji często towarzyszą narodziny muzycznych fenomenów.

"John Lennon potrafił być brutalny." W Liverpoolu lat 60. wybuchła scena muzyki gitarowej

Wspominający lata świetności tej sceny muzyk Nick Crouch opowiada jak to zespoły nie konkurowały ze sobą, wspólnie bawiły się na koncertach i po nich.

- Nie było zazdrości między kapelami – mówi – często razem jammowaliśmy, dzieliliśmy się piosenkami, panowała prawdziwa kindersztuba.

Zdarzały się jednak co bardziej krewkie osoby, jak choćby późniejszy najsłynniejszy aktywista światowy na rzecz pokoju (zaraz po Jezusie z Nazaretu): John Lennon.

- Och, ten to się mógł pokłócić o cokolwiek. Nawet głupie rzeczy. Potrafił być brutalny. Jednak jeśli mu się postawiłeś zostawałeś jego kumplem na całe życie – wspomina Crouch.

To zresztą idealnie pasuje do anegdoty opowiadanej przez Lemmy’ego Kilmistera, który wspomina Lennona jako gościa, który potrafił zejść ze sceny i strzelić po pysku kogoś kto by go obraził.

Kapele grające na scenie Merseybeat nie miały łatwego życia. Występowały często dwa razy dziennie: około południa i wieczorem. Nie było mowy o wspomaganiu się technologią, trzeba było po prostu umieć grać i śpiewać, a do tego mieć kondycję do robienia tego z energią. Publiczność robotniczo-marynarska raczej słabości nie wybaczała. Klimat tamtych czasów świetnie pokazuje ten film dokumentalny.

A jeśli chcielibyście poznać lepiej brzmienie sceny, która dała światu The Beatles i zmieniła cały świat muzyki, polecamy składankę „Let's Stomp! Merseybeat And Beyond”.

Oto najważniejsze solowe kompozycje Johna Lennona: