Dokładnie 7 lutego w kinach na całym świecie zadebiutował wyczekiwany od lat, pierwszy w historii oficjalny film dokumentalny o zespole Led Zeppelin. Becoming Led Zeppelin nie stanowi jednak dawki wiedzy na temat całej kariery brytyjskiej formacji - twórcy postanowili skupić się na drodze Jimmy'ego Page'a, Johna Paula Jonesa, Roberta Planta i Johna Bonhama do zajmowania się muzyką, aż w końcu do stania się częścią Led Zeppelin.
Film zaliczył imponujący wynik w weekend otwarcia, nic dziwnego, że na fali tego sukcesu zaczęły się pojawiać pytania o możliwe stworzenie filmowej, fabularyzowanej historii grupy. Okazuje się, że takowe plany już były, Jimmy Page odrzucił je jednak, gdy zorientował się, że producentom zależy jedynie na przedstawieniu skandali i zrobieniu produkcji w stylu Brudu, czyli filmu o Mötley Crüe.
ZOBACZ TAKŻE: Film o Led Zeppelin jak głośna biografia Mötley Crüe?
Jimmy Page zwrócił się do fanów
Pojedyncze pokazy Becoming Led Zeppelin odbędą się w wybranych kinach, również w Polsce, jeszcze w środę 18 lutego. Jeszcze przed tym dniem gitarzysta formacji zamieścił w swoich mediach społecznościowych wpis, w którym zwrócił się bezpośrednio do wielbicieli i wielbicielek Led Zeppelin. Jimmy Page podziękował tym, którzy i które mieli szansę zobaczyć już produkcję w kinach. Z opisu dodanego do zamieszczonego trailera wynika, że do muzyka dotarły przeróżne opinie, tak te pozytywne, jak i te, które nieco bardziej zmuszają do refleksji i stanowią dawkę inspiracji.
Choć Becoming Led Zeppelin zaliczył kasowy sukces, to od dnia premiery nie brak głosów, że dokument, choć interesujący, kończy się w chwili, gdy w historii zespołu nastąpić miały te najciekawsze i najważniejsze momenty. Na ten moment nie wiadomo, czy formacja zdecyduje się na produkcję innego dokumentu, w której poruszy temat szczytu swojej kariery, największych sukcesów, jak również przedwczesnej śmierci Bonhama, zakończenia działalności i okazjonalnych powrotów.