Muzyka, jak każdy obszar kultury, ma to do siebie, że się zmienia, ewoluuje. To, co jeszcze kilka lat temu było najbardziej popularne, brzmienia czy wykonawcy, którzy dopiero co podbijali listy przebojów, dziś już muszą liczyć się z tym, że szybko muszą ustępować miejsca nowym, młodszym artystom i artystkom. Rynek przeobraża się w tempie ekspresowym, do tego każdego dnia pojawia się na nim taka ilość muzyki, co jeszcze niespełna cztery dekady temu wychodziła w trakcie całego roku!
Oczywiste jest to, że to, co dzieje się na rynku w danym momencie wcale nie musi podobać się każdemu. Wyraz tego dał już rok temu Maciej Maleńczuk, który w prowadzonym przez Marcina Mellera talk show "Mellina" stwierdził, że jego zdaniem Dawid Podsiadło nie zasługuje na to, by grać stadiony. Artysta dał też do zrozumienia, że nie podoba mu się muzyka młodszego kolegi, a dużo bardziej do gustu przypada mu twórczość sanah. Z Maleńczukiem, także w "Mellinie", nie zgodził się Michał Wiśniewski. Lider Ich Troje mówił, że cieszą go sukcesy młodszych od niego wykonawców i wykonawczyń i kibicuje im, gdyż sam na własnej skórze poznał, czym jest ostra, nie zawsze zasłużona krytyka.
ZOBACZ TAKŻE: Michał Wiśniewski wprost o Dawidzie Podsiadle
Jan Borysewicz o popularnych obecnie artystach i artystkach
Teraz w podobnym temacie w podcaście Katarzyny Nosowskiej i Mikołaja Krajewskiego "Bliskoznaczni" wypowiedział się Jan Borysewicz. Muzyk szeroko opowiada w nim o blaskach i cieniach rynku muzycznego, panujących na nim zasadach i zwyczajach. Gitarzysta stwierdza w podcaście, że dostrzega, że artyści niezwykle rzadko komplementują nawzajem swoją twórczość, a dużo częściej spotykaną taktyką jest wzajemne obgadywanie się. Wyznał, że on sam nie boi się z kim skontaktować i pochwalić jego muzykę, co zrobił chociażby w przypadku Mroza. Gitarzysta posypuje głowę popiołem i mówi, że jego pokolenie nie daje najlepszych przykładów, uważa jednak, że to, co na pewno zrobiło dobrze, to stworzyło muzykę, która wciąż jest słuchana i ceniona mimo upływu lat. Zgodziła się z kolegą po fachu Katarzyna Nosowska mówiąc, że sama przez długi czas kierowała się zazdrością i bała się, że dla niej w tym muzycznym świecie zwyczajnie zabraknie w końcu miejsca. Artystka tłumaczy, że w końcu zrozumiała, że de facto rynek muzyczny jest niezwykle pojemny, a grunt to skupić się na robieniu czegoś, co będzie mogło się na nim wyróżnić.
W tym kontekście Borysewicz stwierdził jednak, że uważa, że w czasach, gdy debiutowało Lady Pank, Maanam, Kult, Republika czy Hey sytuacja miała się jednak nieco inaczej i w danym czasie ciężko było znaleźć grupy, które robiły coś podobnego do nich. Muzyk tłumaczy, że dziś wygląda to tak, że jest ktoś taki jak Podsiadło czy sanah, ale śledząc listy i playlisty muzyczne odnaleźć można wykonawców i wykonawczynie, którzy de facto niczym się od nich nie różnią. Jednym słowem zdaniem gitarzysty dawniej na rynku było dużo więcej oryginalności.
Te zespoły: Maanam, Kult, Republika, Perfect, Lady Pank, TSA, Hey to były czy są zespoły, które nie miały swoich sobowtórów, zauważ to. Republika była Republiką, Lady Pank było Lady Pank, TSA było TSA, nie było drugiego TSA, nie było drugiej Republiki, nie było drugiego Heya, wiesz o co chodzi? A w tej chwili jest Podsiadło i mamy drugiego Podsiadło, trzeciego Podsiadło, czwartego Podsiadło, popiątny Podsiadło. Jest na przykład sanah numer jeden, sanah numer dwa, sanah numer dziesięć. To jest właśnie ta wielkość tamtych czasów. Naprawdę - że każda z tych kapel z tamtych czasów tak grała - to było dla mnie coś pięknego - mówi Jan Borysewicz w "Bliskoznacznych".