Pozycja Metalliki na rynku muzycznym na początku lat 2000. była stosunkowo średnia. Odejście ze składu wieloletniego basisty, Jasona Newsteda, problemy alkoholowe Jamesa Hetfielda i jego walka z uzależnieniem czy słynny już proces zespołu z Napsterem, którego inicjatorem był Lars Ulrich. W takiej atmosferze zespół podjął się nagrania nowego albumu. Prace nad wydanym w czerwcu 2003 roku St. Anger trwały ponad dwa lata, po raz pierwszy nie brał w nich udział basista, będący członkiem grupy. Krążek spotkał się ze skrajnym przyjęciem, krytykowano szczególnie brzmienie perkusji, a konkretnie werbla w poszczególnych piosenkach. Choć promujący całość singiel tytułowy został nagrodzony Grammy, to sam album do dziś uznawany jest za jeden z najgorszych w dyskografii Metalliki, choć z biegiem lat coraz więcej fanów docenia jego muzyczną wartość.
ZOBACZ TAKŻE: "St. Anger" - obraz rozpadu i zapowiedź nowego początku
James Hetfield naśmiewa się z "St. Anger'
Nic więc dziwnego, że zespół nie sięga zbyt często po repertuar z tego właśnie wydawnictwa. Sam utwór St. Anger został zagrany na żywo po raz ostatni... w sierpniu 2019 roku (według strony setlist.fm). Okazuje się jednak, że zespół ma już sporo dystansu do krążka! Na jednym z tegorocznych koncertów w ramach trwającej właśnie "M72 World Tour", James rzucił do Larsa między piosenkami: "I jak, werbel w porządku?", na co perkusista odpowiedział mu fragmentem singla tytułowego z płyty z 2003 roku, a Kirk zaczął grać charakterystyczny riff. James mówił dalej: "O nie, "St. Anger", znowu", a publiczność zaczęła trochę... buczeć. Hetfield rozładował całą sytuację, mówiąc na sam koniec: "Proszę, koniec z tymi torturami". Zobacz nagranie poniżej.