W 2015 roku zespół AC/DC wyruszył w światową trasę koncertową, promującą album Rock or Bust. Niestety, w marcu 2016 roku dziewięć koncertów musiało zostać odwołanych ze względu na problemy zdrowotne Briana Johnsona. Wokalista po raz ostatni wystąpił wtedy z grupą 28 lutego 2016 roku i zdecydował się udać na przerwę, gdyż dalej występując ryzykował zupełną głuchotą. Świat nie krył zaskoczenia, gdy 16 kwietnia ogłoszono, że na reszcie trasy funkcję wokalisty pełnić będzie Axl Rose. Muzyk, wbrew oczekiwaniom, sprawdził się naprawdę dobrze, w 2018 roku jednak do składu na dobre powrócił Johnson, który za sprawą technologii i odpowiedniego leczenia może nagrywać i występować, nie narażając się równocześnie na dalsze uszkodzenie słuchu.
Czy Axl Rose gwiazdorzył na trasie z AC/DC?
Od lat krążą różne, przeważnie niezbyt dobre, pogłoski na temat tego, jaki Axl jest za kulisami. Dość często powtarzają się głosy wskazujące, że wokalista jest osobą dość trudną we współpracy i zachowuje się jak przysłowiowa diwa.
Czy tak samo było podczas trasy z AC/DC? Opowiedział o tym w wywiadzie dla WalesOnline były perkusista AC/DC, Chris Slade. Brał on udział we wspomnianej trasie, gdy Phil Rudd został aresztowany i skazany (wrócił do składu w 2018 roku, jednak wyrok uniemożliwił mu wjazd na teren USA i występ na październikowym Power Trip). Muzyk opowiedział, jak wyglądał cały proces zaangażowania nowego wokalisty. Okazało się, że w przesłuchaniach wzięło udział już kilka osób, gdy ogłoszono, że na drugi dzień pojawi się właśnie Axl. Chris nie ukrywa, że był trochę zaskoczony - i przerażony - właśnie ze względu na opowieści, jakie słyszał przez lata na temat osobowości wokalisty Guns N' Roses. Okazuje się jednak, że wszelkie obawy okazały się przesadzone - Axl okazał się być bardzo w porządku. Perkusista powiedział także, że był on zabawny, "całkiem jak Brian".