Iron Maiden zagrali na Narodowym! Relacja z koncertu w ramach trasy “Legacy of the Beast Tour” (24 lipca 2022)

i

Autor: Dominika Pawłowska Relacja z koncertu w ramach trasy “Legacy of the Beast Tour” (24 lipca 2022)

Iron Maiden zagrali na Narodowym! Relacja z koncertu w ramach trasy “Legacy of the Beast Tour"

2023-06-13 9:17

Po czterech latach do Polski powrócił uwielbiany przez fanów zespół Iron Maiden! Legenda heavy metalu zagrała w niedzielę 24 lipca 2022 roku na warszawskim Stadionie Narodowym w ramach monumentalnej trasy “Legacy of the Beast Tour”. Co się działo podczas koncertu? Przypominamy naszą relację z ubiegłorocznego występu Iron Maiden w Warszawie!

W 2018 roku zespół Iron Maiden wyruszył w trasę "Legacy of the Beast World Tour", zainspirowaną wydaną rok wcześniej grą mobilną o tej samej nazwie, w ramach której formacja zawitała do Polski. Choć trasa miała początkowo zakończyć się w tym samym roku, to szybko została przedłużona, a grupa miała powrócić do naszego kraju w lipcu 2020 roku. Niestety, pandemia COVID-19 wymusiła przełożenie występu na kolejny rok, jednak on także nie doszedł do skutku. W związku z wydaniem pod koniec 2021 roku nowej płyty, zespół zdecydował się kontynuować trasę, dodając do niej nowe przystanki oraz zmieniając nieco scenografię i co oczywiste setlistę. Z nową formułą występów grupa powróciła do Polski dokładnie 24 lipca 2022 roku, by na warszawskim Stadionie Narodowym zaprezentować monumentalne show.

Iron Maiden zagrają w Polsce w 2023 roku! Koncerty rockowe

Początkowa strategia

Pierwszy koncert w ramach wznowionej trasy odbył się 22 maja 2022 roku w Chorwacji - to wtedy zespół stanął na scenie pierwszy raz od trzech lat. Pierwsze relacje i recenzje z występów były bardzo optymistyczne, tym bardziej czekałam na to, co wydarzy się w Polsce - chciałam na własne uszy i oczy przekonać się, jak obecna na rynku od prawie pięćdziesięciu lat grupa prezentuje się na scenie.

Koncert rozpoczął się dokładnie o godzine 20:52, puszczonym z taśmy coverem numeru Doctor Doctor grupy UFO - skąd taki wybór? Już jakiś czas temu, podczas rozmowy z fanami Bruce zdradził, że jest to swego rodzaju znak - dla publiczności, muzyków i technicznych, że wszystko właśnie się zaczyna, że trzeba się pospieszyć i już na poważnie przygotować na rozpoczęcie występu. Niedługo później wybrzmiały pierwsze dźwięki numeru tytułowego z ostatniego, świetnie przyjętego albumu Iron Maiden. Panowie pozostali w klimacie Senjutsu jeszcze przez kolejne kilkanaście minut, dzięki czemu polska publiczność po raz pierwszy na żywo usłyszała dwa głównego single z płyty genialne, z charakterystycznym połączeniem perkusji i basu, Stratego i epickie The Writing of the Wall. Już od samego początku było słychać, że Bruce wciąż jest w świetnej formie - jego wokal brzmi dźwięcznie, czysto i zdaje się niemal zupełnie nic nie tracić z charakterystycznego stylu z operowym zaśpiewem. A ta energia! Trudno nie być pod wrażeniem, gdy widzi się wokalistę tak zaangażowanego w występ, robiącego niesamowite show, a przy tym zachowującego zdolność do świetnego wokalu! Muzyka to jednak nie wszystko - uwagę zwracała też wyjątkowa, zmieniona scenografia - utrzymana w stylu japońskim scena i oczywiście zupełnie nowe wcielenie nieodłącznej maskotki zespołu - około trzy metrowy Eddie-samuraj robi na żywo niesamowite wrażenie! Mimo to w tym czasie publiczność była nieco statyczna - na szczęście nie na długo.

Dziedzictwo bestii

Trzy najbardziej znane numery z Senjutsu to jednak jedyne piosenki z tej płyty, jakie przyszło nam usłyszeć na Narodowym. Tuż po The Writing of the Wall nastąpił wielki powrót do przeszłości, a konkretnie do czasów Piece of Mind za sprawą Revelations i pierwsza z wielu zmiana scenografii, której w ciągu koncertu pojawiło się kilka odsłon. Nostalgia za dawnymi czasami nie przemijała do samego końca. a to za sprawą Blood Brothers czy Sign of the Cross, w trakcie którego można było odnieść wrażenie, że nie bierze się udziału w zwykłym koncertowym show, a wręcz obrzędzie, efektem którego jest przyjęcie do rodziny Iron Maiden, stanie się jej pełnoprawnym członkiem. W pewnym momencie Bruce zdecydował się zwrócić do polskiej publiczności. W krótkiej przemowie zwrócił uwagę na to, jak ważna jest wolność, jak dużo wydarzyło się przez ostatnie lata i jak ważne jest to, że dziś znowu jesteśmy razem - bo najważniejsze to być wspólnie, z rodziną.

Przy Flight of Icarus zrobiło się gorąco - i to dosłownie! Bruce wkroczył na scenę zaopatrzony w dwa miotacze ognia, z których bardzo chętnie korzystał. Tego ognia było całkiem sporo podczas całego występu. Publiczność totalnie oszalała, gdy nadszedł czas koncertowych faworytów, a więc kiedy ze sceny padły pierwsze dźwięki Fear of The Dark, a Bruce pojawił się na niej ubrany w strój średniowiecznego lekarza z charakterystyczną maską na twarzy. Apogeum ekscytacji jednak nastąpiło wraz z klasykiem, czyli Number of the Beast, śpiewanym niemal na równi Bruce-publiczność. Niestety, wraz z numerem Iron Maiden zakończyła się podstawowa setlista. Na szczęście Panowie dali z siebie wszystko, grając dwukrotnie na bis, obejmujący numery, które raczej nie uspokoiły publiczności, a zdecydowanie zaostrzyły apetyt na więcej, czyli The Trooper, w trakcie wykonywanie którego Dickinson stoczył z Eddiem walkę na miecze i wymachiwał polską flagą, ale też The Clansman, Run To The Hills i Aces High.

Święć się imię twoje

Setlista, choć znana od maja, sama w sobie może być dość sporym zaskoczeniem, ba, dla niektórych nawet rozczarowaniem. Warto jednak pamiętać, że założeniem trasy "Legacy of the Beast World Tour” od samego początku było skupienie się na twórczości grupy z lat ‘80, dlatego to właśnie najwięcej na setliście było numerów z płyt Number of the Beast i Piece of Mind. Co ciekawe - i akurat dla mnie dość zaskakujące - zabrakło, choćby po jednej kompozycji, z Somewhere in Time i Seventh Son of a Seventh Son na rzecz piosenek z The X Factor i Virtual XI, czyli krążków z czasów, gdy Bruce nie był wokalistą Iron Maiden. Panowie jednak od lat konsekwentnie grają na koncertach kawałki z tych płyt - być może po, to, by nieco zmienić sposób patrzenia na te, oceniane bądź co bądź jako jedne z najgorszych, wydawnictwa? Udaje im się to świetnie, ponieważ Bruce brzmi w nich totalnie zachwycająco. 

Legenda wciąż trwa i ma się dobrze - energia ze sceny aż kipi, Bruce jest w stanie robić niesamowite show, zachowując przy tym zdolność do czystego śpiewu, który nadal robi wrażenie charakterystycznymi operowymi wstawkami Steve i Nicko są niesamowici - ich gra w genialny sposób się uzupełnia, a patrzenie na wspólnie grających i świetnie się przy tym bawiących gitarzystów - Adriana, Dave’a i Janicka to ogromna przyjemność. Byłaby jeszcze większa, gdyby jednak nagłośnienie na Narodowym było inne - trudno nie zwrócić uwagi, że początkowo gitarowych solówek praktycznie nie było słychać, choć na telebimach było widać, że Panowie dają z siebie wszystko.

Heavy metalowa legenda wciąż jest żywa

Odkładając jednak na bok niedogodności związane z miejscem koncertu - Iron Maiden to już dziś żywa legenda, zespół, który zmienił historię muzyki i na zawsze zapisał się na jej kartach. Grupa jest na rynku już od prawie pięćdziesięciu lat - to niesamowita przyjemność i ogromna satysfakcja uświadamiać sobie, jak bardzo Ci najwięksi wciąż są w niesamowitej formie i udowadniają, że pomimo wielu lat doświadczenia nie mają sobie równych, których występy wzbudzają w odbiorcy niesamowite emocje. Zdecydowanie każdy fan i każda fanka ciężkiego brzmienia powinni choć raz w życiu tego doświadczyć. Koncerty Iron Maiden mają niesamowity charakter, klimat, którego nie da się podrobić, w genialny sposób łączący ducha lat ‘80 i czasy współczesne. Nic tylko czekać, aż Panowie znowu zdecydują się przyjechać do Polski - być może tym razem z setlistą, na którą złożą się numery z wydawnictw z lat 2000-2021? Tak, by “dziedzictwo bestii” zostało w pełni dopełnione.