Właściwie można tu postawić całkiem poważne pytanie: co jeszcze można wymyślić w tej materii i po co? Rock ma swoją gitarę elektryczną, bas i perkusję, czasami klawisze. Elektronikę dziś z łatwością można tworzyć z pomocą cyfrowych narzędzi i w przeciwieństwie do Jean Michelle Jarre’a, Tangerine Dream czy polskiego SBB nie trzeba polegać na kosmicznie drogich i trudno dostępnych instrumentach. Tymczasem okazuje się, że nawet tam, gdzie wydaje się, że wymyślono już wszystko, jest miejsce na innowację. Przykład? Gdy na przełomie wieków przyszedł nu-metal, zespół Korn wylansował 7-strunowe gitary. Dziś to ulubione narzędzie pracy miłośników technicznego metalowego łojenia.
Od kilku lat widać kolejną falę nostalgii za latami 80-tymi i 90-tymi. Oprócz nawiązań muzycznych i estetycznych wracają także rozwiązania wśród instrumentów. Właśnie w tych dwóch ostatnich dekadach XX wieku pojawiły się gitary bezgłówkowe. Dość dziwaczne, przez wielu nielubiane, przez innych pieszczotliwie nazywane „obrzynami”. W Polsce grał na takich choćby Waldemar Tkaczyk.
W ciągu ostatnich 2-3 lat wróciły do łask i ich producenci najwyraźniej nie poprzestają tylko na takim nawiązaniu. Zobaczcie to „wiosło”, któremu jeśli chodzi o design blisko do kolorowego walkmana rodem z filmu dla nastolatków.
Marka MusicMan, której twarzą jest choćby gitarzysta Steve Lukather (TOTO), postanowiła zaskoczyć muzyków futurystycznym kształtem nowych modeli Kaizen.
Z kolei japoński gitarowy klasyk, firma Ibanez, postanowiła połączyć wesołe i ciepłe brzmienia ukulele ze światem rocka i elektrycznych gitar. Wygląda to ślicznie i z pewnością chcielibyśmy posłuchać na czymś takim solówki Joe Satrianiego.
Dla tych, którym odkręcenie głośności i przesteru na full nie wystarczy, by uzyskać wystarczającą ilość mroku w brzmieniu, atrakcyjne może być zaprojektowany pod czujnym okiem Kerry’ego Kinga z kapeli Slayer model gitary Dean. Na akademii szkolnej czy ognisku raczej się nie sprawdzi, ale do straszenia katechetki oraz burzenia dźwiękiem ścian z pewnością idealnie.
Są też takie firmy jak japońska ESP, która potrafi zupełnie puścić wodze fantazji i stworzyć z gitary dzieło o przepychu porównywalnym chyba tylko z japońskimi grami w stylistyce anime.
Wreszcie na sam koniec zdjęcie stoiska firmy Ormsby, która lubi promować naprawdę odważne projekty. Jeśli wydaje Wam się, że instrument to przedmiot, który ma jedną i skończoną formę, to zobaczcie jak wiele jeszcze można tu namieszać!
To tylko kilka mrugnięć okiem z Namm2023, którego śledzenie w mediach społecznościowych Wam polecamy. Szczególnie, że pewnie niedługo nowości tam zaprezentowane przywiozą na nasze sceny najlepsi artyści.