Wyjątkowo tegoroczna gala rozdania nagród Grammy wzbudziła bardzo duży rozgłos i emocje. Media na całym świecie wciąż piszą, obecnie już raczej o możliwych konsekwencjach, czynu żony Kanye Westa. Bianca Censori pozując do zdjęć na czerwonym dywanie zrzuciła czarne futro, w które początkowo była odziana, i pokazała się zebranym w pełnej okazałości.
Również jeszcze przed galą w trakcie wywiadów jedna z dziennikarek pomyliła dwie nominowane go nagrody w kategorii 'Najlepsze wykonanie metalowe' artystki: Courtney LaPlante ze Spiritbox została wzięta za Poppy. Co najśmieszniejsze w tej całej sytuacji, artystka nie wyprowadziła redaktorki z błędu i rozmawiała z nią, wcielając się w koleżankę po fachu. Również o laureatach i laureatkach mówi się wyjątkowo dużo, teraz natomiast to świat ciężkich brzmień wziął na języki organizatorów gali.
Krytyka segmentu, upamiętniającego zmarłych muzyków
Od lat nieodłączoną częścią gali rozdania Grammy jest segment "In Memoriam", w trakcie którego to wspominani są artyści i artystki, którzy odeszli w ostatnich miesiącach. Każdy fan i fanka metalu z pewnością wskaże, że jedną z największych strat była śmierć Paula Di'Anno. To właśnie z nim w roli wokalisty zespół Iron Maiden zadebiutował na rynku, wydając dwie pierwsze płyty. Muzyk odcisnął więc ogromny, niedyskutowalny ślad na historii muzyki metalowej.
Dla organizatorów Grammy to chyba jednak za mało. Oglądający transmisję z ceremonii zwrócili uwagę, że w tegorocznym "In Memoriam", który uświetnił występ Chrisa Martina z Coldplay, zabrakło tak Di'Anno, jak i innych ikon gitarowego świata, które pożegnaliśmy w 2024 roku.
Na fakt pominięcia w segmencie zmarłego całkiem niedawno Johna Sykesa uwagę zwrócił bliski przyjaciel gitarzysty, dziennikarz radiowy Eddie Trunk. Napisał on na swoim koncie na portalu "X" wskazując, że organizatorzy najwyraźniej nie zarejestrowali również faktu śmierci Jacka Russela, założyciela zespołu Great White. Dziennikarz krytykuje organizatorów za zbyt duże skupianie się wyłącznie na muzyce popularnej, która dominuje w mainstreamie. Magazyn "Rolling Stone" wymienia również, że w "In Memoriam" nie zobaczyliśmy wspomnienia m.in. Douga Ingle'a, Shifty'ego Shellshocka czy Petea Sinfielda.