Za tym tajemniczym projektem stoi Manuel Gagneux, muzyk o mieszanym pochodzeniu etnicznym, które znalazło swój wyraz w jego twórczości. Jak syn Szwajcara i Afroamerykanki czerpał z obu kontynentów. Słuchając Zeal and Ardor można odnieść wrażenie, że przenosimy się nad Mississippi w bezksiężycową noc, lub błądzimy po bagnach Luizjany.
Najłatwiej określić ten nurt mieszanką gospelu, soulu i black metalu. Tak jak dwa pierwsze gatunki są nierozerwalnie związane z religijnością chrześcijańską, tak ten trzeci stanowi jej antytezę. Wyobraźcie sobie jednak taką opowieść, w której przywiezieni z Afryki niewolnicy pracujący na amerykańskich plantacjach chcą zrzucić łańcuchy, a gdy ich modlitw nie wysłuchuje Bóg i aniołowie, zwracają się w stronę Złego i jego świty. Obejrzyjcie genialny teledysk "Devil is fine", który pokazuje właśnie podobny klimat.
Grupa wystąpi w Polsce na trzech koncertach. Zagra kolejno: 5.12 w gdańskim klubie B90, 6.12 w warszawskiej Proximie i 7.12 w krakowskiej Kamiennej12. Bilety znajdziecie na stronach organizatora, Knock Out Productions.