Kilka tygodni temu Gene Simmons i Paul Stanley z Kiss oficjalnie ogłosili, że ostatnie występy na trwającej, rzekomo pożegnalnej, trasie koncertowej formacji, odbędą się 1 i 2 grudnia w słynnym Madison Square Garden. Główny wokalista grupy od dłuższego czasu już nie ukrywa, że nie ma co liczyć na nową muzykę od Kiss, swego czasu wszyscy członkowie wprost mówili o przejściu na emeryturę i zajęciu się innymi projektami. Zaznaczano przy tym, że nie oznaczałoby to równoczesnego końca całego projektu, jakim jest Kiss, sugerując, że zespół mógłby działać dalej, jednak... z innymi artystami w składzie!
Kiss znowu w Las Vegas?
Czyżby myśl o zbliżających się ostatnich występach stresowała Gene Simmonsa i powodowała, że postanowił on ponownie przemyśleć kwestię emerytury Kiss? Wskazywać na to mogą jego ostatnie słowa. Basista został zapytany w rozmowie z "Las Vegas Review-Journal", czy jest szansa na to, że jego zespół wystawi jeszcze kiedyś swoją rezydenturę w Las Vegas. Simmons odpowiedział, że... nie wie i w sumie fajnie byłoby to zrobić! Czyżby więc Kiss wcale nie zamierzali tak łatwo zniknąć z rynku muzycznego?
Właściwie to nie wiem, ponieważ byliśmy wtedy dosłownie zalewani przez ludzi, którzy chcieli nas zobaczyć, gdziekolwiek się udaliśmy. To znaczy, każda osoba, która myła mojego psa lub robiła mi pranie chemiczne, podbijała do mnie po bilety dla całej swojej rodziny, trzy pokolenia wstecz. Vegas? Nie wiem, fajnie byłoby zrobić rezydenturę w Vegas. Ale nie znam się na żadnej z tych rzeczy - powiedział Gene Simmons w wywiadzie.