Muzyczny weterani odchodzą, starzeją się bądź stają się zwyczajnie zmęczeni wieloletnim występowaniem - a forma już nie taka sama. Z nieoczekiwaną - i zdaje się do pewnego momentu zupełnie niepomyślaną - pomocą nadeszły nowe technologie. Już w 2016 roku na festiwalu Wacken Open Air "wystąpił" nieżyjący od siedmiu lat Ronnie James Dio. Cały projekt wzbudził ogromną dyskusję na całym świecie na temat tego, czy nie jest to przesadą tym bardziej, że chwilę później awatar wyruszył w trasę koncertową. Otwarci na ewentualne występowanie w takim kształcie w przyszłości są członkowie The Rolling Stones, czego wyraz w ostatnich wywiadach dali Mick Jagger i Keith Richards. Jako awatary natomiast już w 2027 roku mamy zobaczyć członków Kiss, którzy w grudniu ubiegłego roku zagrali ostatnie koncerty i zdecydowali się zejść ze sceny.
Elvis znów zagra!
Teraz kolejna nieżyjąca legenda światowej muzyki "powróci" na scenę właśnie jako awatar. Tym razem mowa o Elvisie Presleyu. Od śmierci prawdziwej ikony rock and rolla mija w tym roku 47 lat, nie przeszkodziło to jednak jego spadkobiercom w organizacji specjalnego programu.
Już w listopadzie tego roku w Londynie po raz pierwszy wystawiony zostanie multimedialny spektakl "Elvis Evolution". Za jego organizację odpowiada firma Layered Reality - specjalista od tego typu projektów, a on sam w założeniu ma oddać hołd "największej na świecie legendzie sceny i filmu". Punktem centralnym będzie "pokaz" samego artysty w formie awataru. Uczestnicy mają uzyskać jedyną w swoim rodzaju okazję zobaczenia na żywo i przeżywania słynnych występów Presleya i momentów kluczowych w jego życiu i karierze. Co ciekawe, samo show ma mieć formę objazdową i zawita do innych miast, m.in. Berlina, Tokio i oczywiście Las Vegas.
Polecany artykuł: