Dzień, w którym tragicznie zginął Randy Rhoads. Świat stracił jednego z najlepszych gitarzystów

i

Autor: Screen z YouTube/Ozzy Osbourne

z historii rocka

Dzień, w którym tragicznie zginął Randy Rhoads. Świat stracił jednego z najlepszych gitarzystów

2025-03-19 8:00

Gdy pod koniec lat 70. Ozzy Osbourne opuścił Black Sabbath, szybko stało się jasne, że muzyk rozpocznie karierę solową. Konieczne było przy tym utworzenie zespołu, z którym "Książę Ciemności" będzie mógł nagrywać i koncertować. Kluczową postacią dla pierwszych lat kariery Ozzy'ego został Randy Rhoads. Niestety, życie gitarzysty zdecydowanie przedwcześnie przerwała katastrofa samolotowa.

Randy, a właściwie to Randall Williams Rhoads, urodził się 6 grudnia 1956 roku. Przyszły gitarzysta wychowywał się w domu, w którym muzyka była kluczowa - wykształcona w tej dziedzinie była jego mama, która nawet otworzyła własną szkołę muzyczną. Rodzina zmagała się z problemami finansowymi i nie mogła sobie pozwolić na profesjonalny sprzęt stereo, radziła sobie z tym wytwarzając dźwięki na własną rękę. Randy zapatrzony był w starszego brata, z którym namiętnie zasłuchiwał się w muzyce The Rolling Stones i The Beatles.

W końcu jako zaledwie siedmiolatek Randall został uczniem w szkole swojej mamy i kształcił się w obszarze gry na gitarze - dość szybko do Pani Delores przyszedł nauczyciel jej syna, odmawiając dalszych zajęć, gdyż stwierdził, że umiejętności ucznia przekroczyły jego własne! Mama Rhoadsa świetnie zdawała sobie sprawę z talentu syna, doszkalała go z gry na pianinie, wpajała najważniejsza założenia teorii muzyki. Wszystko to dość szybko przyniosło owoce.

Ozzy Osbourne - 5 ciekawostek o albumie “Bark at the Moon” | Jak dziś rockuje?

Początki kariery

Już w czasach szkolnych Randy poznał Kelly'ego Garni, z którym szybko złapał chemię, połączył ich jeszcze jeden, przykry fakt - obaj byli ofiarami przemocy i prześladowania ze strony innych uczniów. Chłopcy ucieczki od tych przeżyć szukali w muzyce, a Rhoads nauczył grać kolegę na basie, aż w końcu obaj założyli wspólny zespół o nazwie The Whore. W kolejnych latach Randy sporo koncertował, nabierał doświadczenia, także przechodząc z jednej formacji do drugiej. W końcu młody gitarzysta i Garni mieli okazję wziąć udział w koncercie Alice'a Coopera, który dla obu stał się punktem zwrotnym.

W wieku zaledwie 16 lat, Randy Rhoads i Kelly Garni założyli zespół, który dziś świat świetnie zna pod nazwą Quiet Riot. Grupa natychmiastowo zaczęła podbijać scenę w Los Angeles, wydała w 1978 roku, wyłącznie w Japonii, swój debiutancki album. W zespole dość szybko jednak zaczęło się psuć - Garni zaczął mieć problemy z alkoholem i wpadł w konflikt z wokalistą Kevinem DuBrowem, którego chciał nawet... zabić! Obserwując coraz bardziej staczającego się przyjaciela, Randy podjął trudną, ale jedyną słuszną decyzję i wyrzucił go z Quiet Riot. Sam zaś zespół opuścił w 1979 roku.

Randy i Ozzy, czyli połączenie idealne

Jeszcze przed zagraniem ostatniego koncertu z macierzystą formacją, Randy wziął udział w przesłuchaniu do zespołu startującego z karierą solową Ozzy'ego Osbourne'a. Ten w trakcie miał być dość mocno pijany, mimo tego gra Rhoadsa miała zrobić na nim tak duże wrażenie, że od razu zaproponował mu koncert. Niechętni temu pomysłowi byli brytyjscy promotorzy Ozzy'ego, ostatecznie jednak podjęli oni decyzję o sprowadzeniu młodego gitarzysty do Wielkiej Brytanii. Wyszło jednak dość niezręcznie - Randy został zatrzymany na lotnisko na Wyspach przez służby celne za brak pozwolenia na pracę. Po nocy spędzonej w celi muzyk został odesłany do Stanów - w końcu Randy dotarł do Anglii pod koniec listopada 1979 roku i połączył siły z Ozzym.

Randy Rhoads wziął udział w nagraniach dwóch pierwszych solowych płyt Osbourne'a. Tak w przypadku Blizzard of Ozz jak i Diary of a Madman krytycy zwrócili uwagę na ogromne umiejętności niespełna dwudziestokilkuletniego gitarzysty. Muzycy koncertowali razem, a Randy na żywo tylko udowadniał siły swojego talentu. Wszystko układało się dobrze, do czasu wyrzucenia przez Sharon Arden (dziś już Osbourne) ze składu Ozzy'ego Boba Daisleya i Lee Kerslake'a. Randy nawet nie ukrywał wściekłości z potraktowania kolegów i sam rozważał nie tylko opuszczenie zespołu "Księcia Ciemności", ale wręcz porzucenie muzyki, by wrócić na studia i zostać dyplomowanym gitarzystą. Napięcie między Osbournem a Rhoadsem rosło, aż w końcu, gdy odmówił on wzięcia udziału w nagraniach płyty koncertowej z utworami Black Sabbath, w pijackim szale Ozzy zwolnił gitarzystę (czego miał później nawet nie pamiętać). Ostatecznie Randy zgodził się na wzięcie udziału w takim projekcie, po zarejestrowaniu go ostatecznie miała się zakończyć jego współpraca z Ozzym. Wszystko przerwała jednak przedwczesna, tragiczna śmierć gitarzysty.

Tragiczna śmierć Randy'ego Rhoadsa

18 marca 1982 roku Randy, jeszcze jako główny gitarzysta Osbourne'a, zagrał w Knoxville Civic Coliseum. Już po występie zdążył jeszcze raz pokłócić się z Ozzym, któremu wypominał coraz silniejszy nałóg alkoholowy. Grupa przemieszczała się busem, zrobiła postój na Florydzie na tamtejszym lotnisku Baron Estates w Leesburgu ze względu na awarię klimatyzacji. Podczas, gdy większość ekipy, w tym Ozzy spali, kierowca busa Andrew Aycock, mający także (jak się okazało, w 1982 roku już nieaktualną) licencję pilota turystycznego, postanowił bez zezwolenia "pożyczyć" jeden ze znajdujących się na miejscu małych samolotów i w powietrzu spędzić wolny czas. Pierwszy lot z klawiszowcem Donem Aireyem i kierownikiem trasy udał się, drugą transzą Aycock wziął na pokład Randy'ego, który bał się latać, i makijażystkę Rachel Youngblood. Niestety, w tym przypadku doszło do katastrofy.

Najprawdopodobniej Aycock chciał obudzić śpiących w busie Ozzy'ego, Sharon i Rudy'ego Sarzo, przelatując blisko. Za czwartym razem takiej zabawy skrzydło samolotu zahaczyło o autokar, powodując, że areoplan zboczył z toru i uderzył w pobliską rezydencję, po czym stanął w płomieniach. Znajdujący się na pokładzie Randy Rhoads, Rachel Youngblood oraz Andrew Aycock zginęli na miejscu. Sekcja zwłok wykazała, że samozwańczy pilot był pod wpływem kokainy, a między nim a gitarzystą miało dojść do sprzeczki na moment przed katastrofą, co zeznał Airey.

Cały zespół pozostał na Florydzie przez kolejne kilka dni do czasu zakończenia działań przez śledczych i identyfikacji zwłok ofiar. Przesłuchiwany przez policję Ozzy zeznał, że spał w chwili tragedii, obudziły go dopiero krzyki Sharon. Muzyk wspominał, że jego współpracownicy mieli trudności z wezwaniem na miejsce pomocy - ta miała pojawić się dopiero po 30 minutach i być wyraźnie nie przygotowana na skalę katastrofy. Dochodzenie wykazało mroczną przeszłość Aycocka - ten przed sześcioma laty pilotował lot, który zakończył się śmiercią jednej osoby. Sprawę z tego zdawała sobie Sharon, która jednak nikogo nie poinformowała o tym zdarzeniu z życia pilota i kierowcy. To jego wszyscy zgodnie uznali za winnego tragedii wskazując na fakt, że w jej chwili był on pod wpływem środków odurzających. Do tego miał on być w tym czasie skonfliktowany ze swoją żoną, również obecną w busie Wandą. Kobieta miała obserwować lot Andrew, co doprowadziło do powstania teorii, jakoby on świadomie doprowadził do katastrofy, targając się tym samym na swoje życie.

Randy Rhoads został pochowany na cmentarzu Mountain View w San Bernardino w Kalifornii. W ceremonii wzięli udział nie tylko jego dawni przyjaciele z Quiet Riot, ale także oczywiście Ozzy Osbourne, zdjęcie z którym było jednym z dwóch, które ustawiono na trumnie zmarłego gitarzysty. W chwili śmierci Randy Rhoads miał 25 lat.

Sprawdź poniżej nasze TOP5 solowych płyt Ozzy'ego Osbourne'a: