Ciężko jest wciąż trzymać image buntownika, nieugiętego wojownika alternatywy, który niezłomnie będzie stał przeciw komercjalizacji i mainstreamowi. Jest to tym bardziej trudne, gdy granie w zespole staje się twoim zajęciem i musisz opłacić z tego rachunki, nagrania i promocję kolejnych albumów. To nie są tanie rzeczy. Poza tym, gdy trzeba dotrzeć ze swoją sztuką do szerokiej publiczności, trzeba korzystać z każdej okazji, czasem nawet najdziwniejszej.
Taka właśnie nadarzyła się Satyriconowi 24 lutego 2011 roku, gdy zostali zaproszeni do wystąpienia podczas FIS Nordic World Ski Championships w Oslo. Koncert transmitowany był przez państwową norweską telewizję NRK2.
Z pewnością był to szok dla ortodoksyjnych fanów grupy, którzy wychowywali się choćby na kultowym „Mother North” i towarzyszącym mu teledysku. Przez wiele lat Satyricon był wyznacznikiem kontrowersyjnego i otwarcie walczącego z chrześcijaństwem black metalu. Zresztą scena niszczenia krzyża siekierą na początku klipu nie pozostawia wiele wątpliwości.
Jednak od czasu nagrania „Mother North” do utworu „King”, który grupa zagrała na pokazie w 2011 minęło wiele lat i w tym czasie zarówno oni, jak i zjawisko muzyczne black metalu zostało dostrzeżone przez cały świat, łącznie z instytucjami kultury Norwegii. W kraju tym stwierdzono, że jest to istotna część ich dziedzictwa oraz coś z czego stali się znani na świecie. Zatem należy to otoczyć ochroną oraz włączyć do kanonu kultury powszechnej.
W ten sposób black metal w Norwegii stał się dobrem narodowym i nawet jeśli w przeszłości jego historia wiązała się z wyjątkowo mrocznymi wydarzeniami, został w ten sposób oswojony. Oczywiście dla ortodoksów była to zdrada ideałów, ale dla wielu zespołów oznaczało to osiągnięte po latach docenienie i lepsze możliwości promocji oraz pracy. Satyricon skorzystał z nadarzającej się okazji i przedstawił swoją muzykę szerokiej grupie odbiorców.
Reakcje oczywiście były różne, ale dziś dominują przede wszystkim pozytywne, które zwracają uwagę, że to wspaniała sprawa, gdy dany kraj potrafi dostrzec własną scenę alternatywną i uczynić z niej towar eksportowy. Niezależnie od tego jak dziwaczny jest Satyricon w towarzystwie pląsających dookoła modelek, to jednocześnie fascynujący przykład tego jak można włączyć kiedyś kontrowersyjny nurt do szeroko akceptowanej kultury. Nie jest to pierwszy zresztą tego typu przypadek. Czy wiedzieliście, że tango przez lata było zabronione, jako przesadnie erotyczna i niebezpieczna muzyka i taniec? Dziś jest czymś zupełnie normalnym, ale także musiało pokonać swoją porcję przeszkód. To jednak zupełnie inna historia.