Przyznacie, w naszym cyklu pojawiały się o wiele brzydsze prace. Obrazek w stylistyce starszych komiksów ilustrujący klasyczny weselny humor do wódki i kiełbasy: osią humoru jest waga wybranki podmiotu lirycznego. To muzyka do zabawy, zatem nie ma co wybrzydzać, grunt, żeby się do tego dobrze tańczyło i najwidoczniej w USA zdawało to egzamin. To, co jednak na tej okładce najbardziej intryguje, to nawet nie niezbyt wysoki poziom żartu, a tytuły. Nie, nie są złe, ale stanowią ciekawy trop: „Speedway Oberek”, „How’s your mother in law” czy wreszcie śpiewana w połowie po polsku, w połowie po angielsku „My girl Duda”. Wykonujący je Connecticut Twins mają bardzo swojsko brzmiące nazwiska: John Przasnyski oraz Stanley Przasnyski. Ten drugi często przestawiał się zresztą jako Staś.
Polka w USA to ogromna scena, która swego czasu była niewiele mniejsza od country. Wśród publiczności i wykonawców dominowali imigranci z Europy środkowej i wschodniej. Dlatego też w gatunku tym jest kilka stylistycznych odnóg, między innymi czeska, niemiecka i polska. Choć w Polsce takiej polki nie słucha zbyt wiele osób, to jednak korzenie jej sięgają naszych oberków, pojawiają się walce i tanga jeszcze z czasów przed drugą wojną światową. Wśród instrumentów dominuje oczywiście akordeon, ale pojawiają się także basy, instrumenty dęte i perkusjonalia.
Fenomen polki, który w USA ma siłę podobną do kultury szlagierów na Górnym Śląsku, doczekał się fabularnego filmu z wielkim budżetem i gwiazdorską obsadą. Główną rolę zagrał tu Jack Black i wcielił w Jana Lewandowskiego, legendę polki i… znanego oszusta.
Polecany artykuł: