Choć zespół Depeche Mode osiągnął niemały sukces w świecie muzyki już w latach 80., to wraz z początkiem nowej dekady w jej karierze rozpoczął się zupełnie nowy etap. Rozpoczęty już w 1986 roku na charakteryzującym się dużo mroczniejszym klimatem krążku Black Celebration, grupa udowodniła, że wciąż się rozwija, szuka, eksperymentuje, na każdym kolejnym projekcie jest w stanie pokazać swoją inną twarz. Dowodem na to był również wydany już rok później projekt Music for the Masses, a ukoronowaniem słynny Violator z 1990 roku.
To właśnie siódmą płytę formacji uznaje się za przełomową dla całej jej kariery, choć nie brak głosów twierdzących, że to kolejny jej projekt - inspirowany grungem Songs of Faith and Devotion - jest tym najlepszym, a z pewnością najbardziej pod wpływem gitarowych brzmień. W będącym na szczycie zespole nie działo się już jednak na tym etapie zbyt dobrze: kłótnie, używki, napięcie, presja, stres. Wszystko to było widoczne na koncertach, o których media rozpisywały się jako o 'rockowych widowiskach', na których jednak załamania psychicznego doznał Andy Fletcher, który w końcu odmówił nawet wychodzenia na scenę. To nie on jednak podjął decyzję, aby powiedzieć temu wszystkiemu 'stop'.
Musimy poradzić sobie we trzech
Dokładnie 1 czerwca 1995 roku Alan Wilder wydał oświadczenie, w którym ogłosił swoje odejście z zespołu. Muzyk nie ukrywał, że powodem jego decyzji jest coraz większe napięcie w zespole i rosnące poczucie frustracji - zarzucił w tym wszystkim kolegom, że Ci nigdy nie wyrazili wdzięczności adekwatnej do jakości wykonanej przez niego pracy. W końcu na wieści te odpowiedzieli Andy, Martin Gore i Dave Gahan wskazując, że zamierzają kontynuować działalność i nie szukają nikogo na miejsce Wildera, a do tego informując, że trwają prace nad nowym materiałem.
Owszem, Martin próbował coś robić, nie współpracował jednak wokalista. W połowie lat 90. Gahan zmagał się z niezwykle poważnym uzależnieniem od środków odurzających - nie stawiał się na sesje, a gdy już się pojawiał, to miał ogromne trudności z nagraniem czegokolwiek. W 1995 roku Dave próbował sobie odebrać życie, a 28 maja rok później zażył tzw. 'speedball', czyli mieszankę heroiny i kokainy. Gahan przedawkował, a dealer, który sprzedał mu substancję uciekł. Ktoś jednak znalazł artystę i zadzwonił pod numer alarmowy. Serce muzyka zatrzymało się na dwie minuty, do czasu, aż ratownikom udało się je ponownie ożywić, co jednak wymagało aż trzech prób reanimacji. W efekcie Gahan trafił przed sąd i został skazany na areszt domowy i obowiązkowe leczenie. To w ich trakcie dopiero możliwe okazało się być nagranie materiału na nowe wydawnictwo. Gore na pewnym etapie był już zdecydowany zarejestrować i wydać kompozycje jako solowy projekt (jednak pierwsze autorskie wydawnictwo artysty to Counterfeit² z 2003 roku). Co ciekawe, po raz pierwszy od lat to nie zespół podjął się obowiązków producenta - tym został Tim Simenon.
Czas zacząć od nowa
W końcu wyczekiwany, pierwszy od czterech lat dziewiąty album studyjny Depeche Mode ujrzał światło dzienne 14 kwietnia 1997 roku. Wydawnictwo zostało zatytułowane Ultra i bardzo szybko osiągnęło spory sukces komercyjny debiutując na pierwszym miejscu listy przebojów w Wielkiej Brytanii i piątym w Stanach Zjednoczonych. Również krytycy byli w większości entuzjastycznie nastawieni do nowości od Depeche Mode, doceniając brzmienie płyty, wokal Dave'a i poruszaną na albumie tematykę. Co skrywa Ultra? Sprawdź w galerii na samej górze artykułu!