David Gilmour

i

Autor: Materiały prasowe - fot. Anton Corbijn

wypowiedzi muzyków

David Gilmour o graniu Pink Floyd na solowej trasie. Muzyk wskazał album Pink Floyd, który ceni najbardziej

Za nami premiera najnowszego solowego albumu Davida Gilmoura. Muzyk w piątek 6 września zaprezentował swój pierwszy od prawie dekady projekt, zatytułowany "Luck and Strange". Wydawnictwo będzie promowane na trasie, na setliście której z pewnością nie zabraknie twórczości Pink Floyd. Już jakiś czas temu Gilmour wskazał, utworów z których albumów raczej na niej zabraknie. Wygląda na to, że teraz nieco zmienił zdanie.

David Gilmour już świętuje wydanie nowego solowego albumu - Luck and Strange ukazał się 6 września. Teraz muzyk szykuje się do promującej go serii występów. Na chwilę obecną nie zdecydował się on wyruszyć w pełnoprawną, światową trasę koncertową, skupiając się na graniu serii pokazów w kilku dużych miastach, jak Londyn, Rzym, Los Angeles czy Nowy Jork.

Już w maju tego roku artysta w wywiadzie dla "Uncut" otwarcie zapowiadał koncerty i wskazywał, czego można się po nich spodziewać, biorąc pod uwagę aspekt setlisty. Choć Gilmour przyznał, że na niej z pewnością nie zabraknie utworów Pink Floyd, to zapowiedział, że skupi się jednak na wydawnictwach z lat 60., a także 80. i 90., kiedy to on już pełnił funkcję lidera i frontmana formacji. Gitarzysta wprost stwierdził, że ma przesyt materiałem Pink Floyd, który de facto zapewnił mu największe światowe uznanie, czyli chociażby tym z albumów The Dark Side of the Moon, Wish You Were Here, Animals czy The Wall. Czyżby muzyk jednak zmienił zdanie?

Pink Floyd - 5 ciekawostek o albumie “The Dark Side of the Moon” | Jak dziś rockuje?

Ulubiony album Pink Floyd według Davida Gilmoura

Wskazuje na to wywiad, którego z okazji zbliżającej się premiery Gilmour udzielił magazynowi "Rolling Stone". Muzyk odniósł się w nim także do stwierdzenia, że uważa najnowszy Luck and Strange za najlepsze wydawnictwo, jakie nagrał od czasów The Dark Side of the Moon. David mówi, że został trochę źle zrozumiany, do tego wyjaśnił, że to wcale nie ten album Pink Floyd, w nagraniach którego brał udział jest jego ulubionym, a statusem tym od dawna już cieszy się u niego Wish You Were Here i to właśnie ten album postrzega jako najlepszy projekt w swojej karierze.

W dalszej części rozmowy Gilmour mówi, że w przypadku setlisty nadchodzących koncertów z pewnością nie jest tak, że całkowicie zabranie na niej utworów, nagranych przez zespół w latach 70. Muzyk zaznacza, że na pokazach pojawiać się będą jedna lub dwie kompozycje z tego czasu. Artysta postanowił wskazać kilka tytułów, które z pewnością będzie grał na pokazach. Muzyk wymienił m.in. Wish You Were Here i Comfortly Numb. David nie ukrywa, że najpewniej nie zdecyduje się jednak włączyć do setlisty jednego z największych klasyków Pink Floyd, czyli Money.

Myślę, że pojawi się jedna lub dwie rzeczy z tamtego czasu, ale wydaje się, że to było tak dawno temu. Wiem, że ludzie je kochają, a ja uwielbiam je grać. Zagram "Wish You Were Here" – oczywiście, że tak – i kilka rzeczy, które i tak zaczęły się ode mnie. Nie sądzę jednak, żebym grał "Money". Jeśli to jest powód, dla którego tu przychodzisz to... - mówi David Gilmour dla "Rolling Stone".

Oto ciekawostki o albumie "Wish You Were Here":