Dave Lombardo

i

Autor: Wikimedia Commons

wypowiedzi muzyków

Dave Lombardo wspomniał czasy w Slayerze. Jakie emocje dziś targają perkusistą?

2025-02-25 10:16

Historia Dave'a Lombardo w zespole Slayer jest dość burzliwa. Perkusista został w końcu wyrzucony z grupy w 2013 roku i nie brał udziału w jej pożegnalnej trasie koncertowej, nie uczestniczy także w najnowszych koncertach. W nowym wywiadzie Lombardo zdecydował się powrócić pamięcią do lat, które spędził w ikonie thrashu.

Dave Lombardo zapisał się w historii ciężkich brzmień jako jeden z ojców-założycieli zespołu Slayer. Formacja powstała w 1981 roku z inicjatywy perkusisty, gitarzysty Jeffa Hannemana, wokalisty i basisty Toma Araya oraz gitarzysty Kerry'ego Kinga. Lombardo pozostawał w składzie zespołu do 1992 roku i brał udział w nagraniach przełomowych dla niego krążków Reign in Blood czy Seasons in the Abyss.

Na początku lat 90. Dave odszedł z grupy z powodu konfliktów z innymi jej członkami, do składu powrócił w 2001 roku i pozostawał w nim przez kolejne 12 lat. W 2013 roku bębniarz został wyrzucony ze Slayera ze względu na wielką kłótnię o finanse. Nikogo nie zdziwił fakt, że perkusista nie wziął udziału w ubiegłorocznych koncertach grupy - na krótko przed ich ogłoszeniem King udzielił głośnego wywiadu dla "Rolling Stone", w którym potwierdził, że nie ma kontaktu z dawnym kolegą i stwierdził, że ten "jest dla niego martwy".

Metalowe albumy wszech czasów / Eska Rock

Lombardo i Slayer

Choć Slayer miał powrócić na zaledwie trzy koncerty w 2024 roku, wiadomo już jednak, że zespół grać będzie też w tym roku, w tym także na głośnym pożegnalnym wydarzeniu Ozzy'ego Osbourne'a i oryginalnego składu Black Sabbath.

Pozostający na uboczu tego wszystkiego i skupiający się na własnych projektach Lombardo powrócił pamięcią do lat spędzonych w zespole w wywiadzie dla Drew Stone'a z The New York Hardcore Chronicles Live!. Perkusista nie ukrywa, że ma przede wszystkim dobre wspomnienia i to one na szczęście jako pierwsze, gdy jest pytany o macierzystą formację, przychodzą mu do głowy. Dalej Lomabardo wykazuje się naprawdę dużą wyrozumiałością mówiąc, że spory zdarzają się wszędzie, nawet w rodzinach, ale czuje się zaszczycony i szczęśliwy, że miał okazję być częścią grupy, która zmieniła historię muzyki. Muzyk mówi, że faktem jest, że wszystko to, co wydarzyło się i dzieje do dziś w jego życiu jest efektem tego, że miał okazję być w Slayerze.

Jak powiedziałem, takie jest życie. Miałem dużo szczęścia, że ​​poznałem kilku przyjaciół po drodze. I oni poprosili mnie, żebym dołączył do ich zespołów. Stworzyłem kilka nowych kapel lub coś zapoczątkowałem, a mimo to czuję, że jest we mnie o wiele więcej, więc nie ma szans, żeby to się miało skończyć w najbliższym czasie. Dopóki ktoś nie odłączy mnie od prądu, wciąż tu jestem, człowieku - mówi Lombardo w wywiadzie.

Sprawdź 5 ciekawostek o albumie "Reign in Blood":