Ten występ z marca 1983 roku jest jednym z najstarszych sfilmowanych koncertów Slayera, jednak nie pierwszym. Mimo technicznych trudności możecie zobaczyć jak wielką wagę muzycy przywiązywali do wizerunku scenicznego i scenografii. Ostre i superszybkie granie to jedno, ale fani chcieli na scenie zobaczyć zło – zatem je dostawali!
Początki legendy
O początkach jednej z najważniejszych dla thrash i death metalu kapel w historii Lombardo opowiedział w wywiadzie dla redakcji „Metal Hammer”. Gdy Slayer pokazał się na mrocznym gwiazdozbiorze amerykańskich metalowych kapel od początku wiadomo było, że będzie o nich głośno. Byli najdziksi, najszybsi, najbrutalniejsi, a w alternatywie swoisty wyścig zbrojeń na bycie przeciw i pod prąd w tamtych czasach był bardzo wyraźny.
Dziennikarze zapytali także perkusistę o najbardziej szaloną rzecz, jaką pamięta z koncertów. Okazją do tego było wydanie nowego albumu Lombardo „Rites Of Percussion”.
Mieliśmy własne dekoracje, maszyny do dymu, zbudowaliśmy własną pirotechnikę. Połączyliśmy gwoździe miedzianym drutem, a potem podłączaliśmy by wybuchały i zapalały proch, który trzymaliśmy w stalowych rurach. Dzięki Bogu, że nie było wtedy żadnych norm BHP, było mnóstwo dymu i chaosu na naszych wczesnych koncertach! – wspomina Lombardo
Jedna z najbardziej szalonych rzeczy miała miejsce, gdy jechaliśmy do San Francisco, thrash metalowego epicentrum. Podniecenie było ogromne, graliśmy z Exodus, a na ich koncercie ludzie wspinali się na głośniki i z nich skakali. Pamiętam dwóch gości, jednego nazywali Andy „Airman” Anderson, imię drugiego mi uciekło, dosłownie chodzili innym po głowach podczas koncertów. Wybiegali ze sceny i sprawdzali jak daleko uda im się dobiec zanim nie spadną w tłum. Nigdy czegoś podobnego nie widziałem. Jeden raz dzieciak próbował skoczyć z balkonu na scenę, ale zapadł się w nią nogami. Tylko jego tors wystawał na zewnątrz i próbował się wydostać - opowiedział perkusista.
Jakkolwiek to piękne wspomnienia, to niestety pozostaną w przeszłości. Zarówno Lombardo jak i inni muzycy związani ze Slayerem nie pozostawiają wątpliwości, że po pożegnalnej trasie z 2019 roku grupa nie wróci na scenę. Tymczasem Lombardo można posłuchać na jego solowym albumie oraz w zespołach Empire State Bastard oraz Misfits, gdzie wspiera oryginalnych członków grupy.