Czy Phil Anselmo mógł śpiewać w zespole Kerry'ego Kinga?
W połowie maja tego roku na rynku ukazał się debiutancki album zespołu, na którego czele stoi gitarzysta Kerry King. W jego grupie znaleźli się: wokalista Mark Osegueda (Death Angel), gitarzysta Phil Demmel (ex-Machine Head), basista Kyle Sanders (Hellyeah) i perkusista Paul Bostaph (Slayer).
W sieci pojawiały się jednak plotki, że na krążku "From Hell I Rise" miał zaśpiewać... Phil Anselmo z Pantery. Do tych pogłosek postanowił ustosunkować się w końcu sam King.
Połączenie z Philem pokochałyby wszystkie garnitury. Mówiąc o garniturach, mam na myśli agentów, promotorów i mojego menedżera, ponieważ wszyscy oni widzą znaki dolara. Nie jestem z tego powodu zły. W końcu: za to im płacą. Ale cały czas powtarzałem: "Phil to nie ten facet". Oni walczyli ze mną zaciekle aż do samego końca. Ale ostatecznie, jak wiesz, to ja tu rządzę. Rozmawialiśmy z Philem, ale nigdy nawet nie doszło do momentu, w którym graliśmy razem w pokoju. Długo się nad tym wahał, ponieważ nie sądzę, żeby naprawdę chciał to zrobić. Myślę, że zdał sobie sprawę, że jest to prawdopodobnie zbyt thrashowe dla niego i że różni się to od jego obecnego stylu. A później pojawił się temat Pantery... Nigdy więcej o tym już nie myślałem – powiedział King w rozmowie dla "Glide Magazine".
Gitarzysta w tegorocznym wywiadzie dla amerykańskiego magazynu "Rolling Stone" również poruszył ten temat. – Phil jest moim dobrym przyjacielem, ale zawsze uważałem, że nie jest właściwym facetem [do tego zespołu - przyp. red.]. To nie ma nic wspólnego z jego umiejętnościami. Po prostu wiedziałem, że nie pasuje. Kiedy słyszysz Marka na tej płycie, wiesz, że to odpowiedni wokalista.
Kerry King wraz ze swoim zespołem cały czas promuje na koncertach wspomniany krążek From Hell I Rise (odwiedzili oni m.in. Mystic Festival w Gdańsku). W 2025 ponownie muzycy zagrają w Polsce: 19 sierpnia w krakowskiej Tauron Arenie w roli gościa specjalnego francuskiej Gojiry.