Czy Michael Kiske (Helloween) mógł zostać wokalistą Iron Maiden?
W 1993 roku ze składu formacji Iron Maiden odszedł charyzmatyczny wokalista Bruce Dickinson. Na jego miejsce zatrudniono ostatecznie Blaze'a Bayleya z zespołu Wolfsbane, który nagrał z grupą dwa studyjne albumy.
Oczywiście, w tamtym okresie, zanim dobiegły końca wszelkie przesłuchania, w mediach ruszyła giełda nazwisk. W przestrzeni pojawiło się chociażby nazwisko Michaela Kiske, byłego wówczas wokalisty Helloween. Wielu fanów Żelaznej Dziewicy uważało, że to właśnie on najlepiej pasowałby na następcę Dickinsona.
Ostatnio na ten temat wypowiedział się, w jednym z wywiadów, sam zainteresowany.
W tamtym okresie Helloween miał ten sam management, co Iron Maiden. Byliśmy w Sanctuary Music, a Rod Smallwood był również odpowiedzialny za Helloween. Więc istniało pewnego rodzaju powiązanie. Byłem zresztą na jego ślubie, podobnie jak wszyscy z Iron Maiden. Więc się poznaliśmy. Spotkałem Bruce'a kilka razy w biurze i rozmawialiśmy. Oglądaliśmy nawet razem tenisa, kiedy grał Boris Becker. Doskonale to pamiętam. Nigdy jednak nie było żadnej dyskusji na temat mojego dołączenia do Iron Maiden – powiedział Kiske w wywiadzie dla Made In Metal.
Wokalista Helloween dodał, w dalszej części rozmowy, że dowiedział się po latach, jakoby miał być na krótkiej liście faworytów Steve'a Harrisa. Taką informację otrzymał, prawdopodobnie, od jednego z francuskich dziennikarzy, który miał okazję rozmawiać z basistą Iron Maiden po odejściu ze składu Dickinsona.
– Nie wiem, czy to była prawda, ale być może wszystko wzięło się właśnie stąd. [...] Nigdy jednak nie było żadnych rozmów i nie sądzę, żeby kiedykolwiek poważnie rozważano moją kandydaturę, ponieważ Brytyjczycy są bardzo nacjonalistyczni. Pomysł, żeby niemiecki piosenkarz zastąpił Bruce'a Dickinsona w Iron Maiden, mógłby nie zadziałać. Teoretycznie, taki plan mógł być w głowie Steve'a Harrisa. Ale o to musisz jego zapytać. [...] Graliśmy razem z Iron Maiden. Było na trasie, kiedy promowali oni "Seventh Son of a Seventh Son". Publiczność nas akceptowała. Muzycznie pasowaliśmy do nich. Jak ktoś lubi Maiden, to niekoniecznie nienawidzi Helloween i odwrotnie. Może dlatego niektórzy ludzie myśleli, że to może się udać – podsumował Kiske.
Wokalista po odejściu z Helloween w 1993 skupił się przede wszystkim na karierze solowej (ma na koncie cztery albumy zrealizowane pod własnym nazwiskiem). Założył także zespół SupaRed. Współpracował ponadto z Avantasią, kapelą dowodzoną przez Tobiasa Sammeta. Połączył też ponownie siły, po latach, z Kaiem Hansenem w projekcie Unisonic. W 2016 powrócił z kolei do Helloween, w którym śpiewa do dziś.