Zespół Pink Floyd był już dość znany na światowym rynku muzycznym, gdy w końcu udało mu się osiągnąć ten przełomowy sukces. W 1973 roku grupa wydała swój ósmy studyjny album, który stał się na niej punktem kulminacyjnym. Wydawnictwo The Dark Side of the Moon zachwycało - i zachwyca do dziś - poruszaną tematyką, brzmieniem, jakością produkcji. Już dwa lata po tym projekcie ukazał się kolejny formacji, dziś ceniony równie mocno, co poprzednik - Wish You Were Here.
Teraz pamięcią do okresu "pomiędzy" tymi dwoma albumami powrócił Nick Mason. Perkusista Pink Floyd udzielił wywiadu dla magazynu "Rolling Stone" z okazji zbliżającej się premiery odrestaurowanej wersji słynnego występu Live at Pompeii. Co ciekawe, pierwotnie film został wydany w 1972 roku, a więc jeszcze zanim świat poznał przełomowe The Dark Side of the Moon - w dokumencie w tym wydaniu pokazane są wstawki zespołu ze studia z czasów, gdy pracował on nad tym wydawnictwem.
Jest czego żałować?
W wywiadzie Nick Mason zdradził, czego, co ma związek z ósmą płytą Pink Floyd żałuje najbardziej. Perkusista powiedział, że jego zdaniem bardzo źle się stało, że zespół spędził tak mało czasu na graniu The Dark Side of the Moon na żywo. Mason nie ukrywa, że materiał z płyty zasługuje na właściwe ogranie go przed publicznością oraz na zostanie zarejestrowanym na albumie live - a może nawet w ramach filmu. Materiał z ósmego wydawnictwa grupy na żywo wydano dopiero w 1995 roku, na albumie Pulse. W 2023 roku zaś premierę miał box z okazji pięćdziesięciolecia The Dark Side of the Moon - znalazł się na nim niewydany wcześniej zapis koncertu Pink Floyd na Wembley z 1974 roku.
Mason mówi dla "Rolling Stone", że zespół narzucił sobie zdecydowanie zbyt duże tempo i za szybko wziął się za prace nad kolejnym albumem. Mowa oczywiście o Wish You Were Here z 1975 roku. Jak wspomina muzyk, atmosfera w studiu podczas nagrań nie była najlepsza i dziś jest on zdania, że wszystkim dużo lepiej zrobiłoby pozostanie nieco więcej czasu w trasie i po prostu cieszenie się tak świetnie przyjętą przez fanów muzyką. Perkusista dodał też, że jest niezwykle zadowolony z faktu nakręcenia Live at Pompeii, choć zaznacza, że film nie przyniósł grupie żadnych pieniędzy. Stwierdza on, że żałuje, że nie powstał podobny projekt, w którym kluczową rolę odegrałaby muzyka z The Dark Side of the Moon.
Gdyby można było przywrócić jeszcze raz jedną rzecz, powinniśmy spędzić więcej czasu grając "The Dark Side of the Moon" na żywo i nie martwić się powrotem do studia, aby nagrać "Wish You Were Here". Właściwie spędziliśmy dość dużo czasu w studiu, nie bawiąc się przy tym najlepiej, podczas gdy mogliśmy po prostu trochę przedłużyć sprawę, wykonać więcej pracy na żywo i to nakręcić. [...] Myślę, że nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak dobrym pomysłem było nakręcenie tego wszystkiego ["Live at Pompeii" przyp. red.]. Może dlatego, że film nie przyniósł nam żadnych pieniędzy, ale wielka szkoda, że nie poświęciliśmy trochę więcej czasu i nie zrobiliśmy odpowiednika z "The Dark Side of the Moon" - mówi Nick Mason.